19 proc. Polaków w stałych związkach flirtowało na boku. A może by popatrzeć na tę cyfrę od drugiej strony?
27.07.2011 13:20 GOSC.PL
„Zdradzamy! W pracy albo ze znajomymi” – grzmi tytuł w dzienniku „Polska”. Chodzi o sondaż CBOS, w którym 22 procent badanych odpowiedziało, że zdarzyło im się flirtować z kimś, kto był „w stałym związku” z inną osobą. Z kolei 19 procent badanych stwierdziło, że flirtowało na boku w sytuacji, gdy to oni mieli „stałego partnera”. Dziennikarze komentowali to w sposób całkowicie jednoznaczny, np.: „Polakom nie przeszkadza flirtować z osobami, które są w stałym związkach”.
Mam więc pytanie: a może by popatrzeć na te same cyfry od drugiej strony? Można przecież napisać: „aż 81 procent Polaków deklaruje wierność swojemu stałemu partnerowi”. Prawda, że brzmi całkiem inaczej? A przecież jest to ta sama informacja.
Gdyby jeszcze sprawdzić, w ilu przypadkach ten „stały partner” jest małżonkiem, a nie tylko konkubentem, wyniki tych badań byłyby z pewnością jeszcze bardziej optymistyczne. Ja z tych badań wyciągam wniosek, że z Polakami nie jest jeszcze tak źle. W przeciwieństwie do Norwegów czy innych Szwedów zdecydowana większość z nas, Polaków, wierzy w wartość wierności.
Czepiam się sposobu prezentowania tych badań nie bez powodu. Przed kilkoma laty przeczytałem książkę „Kinsey – seks i oszustwo”, napisaną przez Judith Reisman i Edwarda Eichela. Alfreda Kinseya do dziś większość seksuologów uważa za guru. Kinsey ogłosił, że połowa Amerykanów zdradza żony, a 26 proc. Amerykanek – mężów, oraz że seks przedmałżeński to norma. Jego badania wywołały w Ameryce szok i były impulsem do wybuchu w latach 60. rewolucji seksualnej. Dopiero po wielu latach okazało się, że Kinsey był oszustem. 25 proc. „typowych Amerykanów”, których przebadał, znalazł wśród więźniów odsiadujących wyroki za przestępstwa seksualne. Innych wyszukał w gejowskich knajpach w San Francisco. Korzystał też z ankiet ochotników. A przecież dla socjologów nie jest tajemnicą, że do takich badań zawsze zgłasza się więcej ludzi, którzy przejawiają niekonwencjonalne zachowania seksualne. Do kategorii „małżeństwa” Kinsey wliczał nawet krótkotrwałe związki alfonsów i prostytutek. No i wyszło mu, że amerykańscy małżonkowie zdradzają się na prawo i lewo... Niestety, jego badania stały się samospełniającą się przepowiednią. Wielu ludziom Zachodu puściły wtedy hamulce: bo skoro co czwarta sąsiadka się puszcza, a połowa sąsiadów wyskakuje na dziewczynki, to niby dlaczego ja mam być jakiś inny? Dziś już nikogo nie obchodzi, że to wszystko zaczęło się od kłamstwa.
Badania CBOS o polskiej zdradzie są bardzo ciekawe. Ale mało kto je dokładnie przeczyta, a jeszcze mniej ludzi zapamięta konkretne cyfry. Zostanie w głowach ten nieszczęsny tytuł: „Zdradzamy! W pracy albo ze znajomymi”. Przekonywanie ze wszystkich stron, że jesteśmy ostatnimi frajerami, dla których liczy się wierność, może z czasem rozmywać charaktery mężów i żon. A prawda jest dokładnie odwrotna: zdecydowana większość Polaków okazuje się zadziwiająco odporna na ciśnienie zewnętrznego świata, przekonującego, że wierności nie ma. Na przekór telewizorowi, wciąż jesteśmy wierni.
Przemysław Kucharczak