W roku 2024 w muzyce rozrywkowej bezsprzecznie rządził pop. Ale artyści, aby otworzyć wrota sławy, potrzebowali czegoś więcej niż wpadających w ucho refrenów. Zasada numer jeden: Cała uwaga na mnie!
7 lutego 1964 roku o 13.20 na lotnisku Johna F. Kennedy’ego lądują Beatlesi. „A więc to jest Ameryka. Wszyscy wydawali nam się kompletnie szaleni” – tego samego dnia stwierdza Ringo Starr. Tydzień później muzyczny tygodnik „Billboard” ogłasza, że Wielka Brytania nie miała tak potężnych wpływów w Ameryce od 1775 r. „Sensacyjny podbój dawnych kolonii angielskich przez Beatlesów sprawił, że wszystkie wytwórnie, od największych po niezależne, rzuciły się na innych brytyjskich artystów” – w słowach kotłują się emocje.
Beatlesi grają razem niespodziewanie krótko, bo jeszcze tylko przez sześć lat. W popkulturze rytmy dalej toczą się szerokim torem muzycznych gatunków i stylów.
7 lutego 2024 roku Taylor Swift dociera do Azji ze swoją trupą specjalistów od wszystkiego. Ląduje w Tokio. Jest na półmetku The Eras Tour – trasy koncertowej, która rozciąga się od marca 2023 do grudnia 2024, a przejdzie do historii jako wydarzenie totalne, a nie jedynie seria stadionowych eventów.
Miliarderka dziewczyną z sąsiedztwa
Argumentów za spięciem klamrą Beatlemanii i Swiftmanii nie trzeba długo szukać. Jak czterech chłopaków z Liverpoolu podbijało swego czasu USA (a przynajmniej serca w młodym pokoleniu Amerykanów), tak jedna dziewczyna z Pensylwanii sprawnie amerykanizuje glob (a przynajmniej serca w młodym, globalnym pokoleniu). Przed sceną emocje sięgają… obsesji. Bo o sile opowieści Swift stanowią nie tylko piosenki z rekordową liczbą odtworzeń w streamingu. Nawet najmłodsi (ci z podstawówek) w gronie międzykontynentalnej społeczności swifties przyswoili szybko słowo, które przez dekady trzymało się socjologicznej lub matematycznej bibliografii. Tym słowem jest „uniwersum”. Fani wtajemniczani są w „uniwersum Taylor”, kolejne ery twórczości amerykańskiej piosenkarki – odpowiadające wydanym płytom, a także rozdziałom prywatnego życia. Wszystko to, w najdrobniejszych detalach, kreśli spójną opowieść.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Sacha Dziennikarz, sekretarz redakcji internetowej „Gościa Niedzielnego”. Jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Śląskim oraz dziennikarskich studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. W „Gościu” od 2006 roku. Wieloletni redaktor „Małego Gościa Niedzielnego”.