- On powinien był raczej odebrać życie sobie niż zabijać tak wielu ludzi – mówi ojciec Andersa Breivika. Nie wyobrażam sobie, bym bez względu na sytuację mógł powiedzieć coś takiego o własnym synu, choć jednocześnie z czysto arytmetycznego punktu widzenia jest to wypowiedź całkiem logiczna.
26.07.2011 09:27 GOSC.PL
Szokuje ona także z tego powodu, że Jens Breivik, ojciec zbrodniarza, opuścił jego matkę i związał się z inną kobietą, gdy Anders miał roczek. Jak twierdzi były norweski dyplomata, który jesień życia spędza na południu Francji, jego syn zerwał z nim ostatecznie kontakt, gdy miał piętnaście lat, ponieważ nie potrafił zaakceptować nowego związku swojego ojca. Ostatnia próba nawiązania relacji, która miała miejsce pięć lat temu, spełzła na niczym, ponieważ Anders stwierdził, że „nie jest jeszcze na to psychicznie gotowy”.
Nie dziwię się, że piętnastolatek nie chce mieć nic wspólnego z własnym ojcem, który porzucił go i jego matkę, gdy miał roczek. To naturalne, że nie potrafi przejść do porządku dziennego nad tym, że jego rodziciel jest w związku z inną kobietą, dla której zniszczył swoją rodzinę. Choć z czasem rany mogą się zabliźnić i relacje nawiązać na nowo, krzywda, jaką wyrządza swemu dziecku nieodpowiedzialny mężczyzna, jest przeogromna.
Dlatego słowa żalu i przerażenia Jensa Breivika mnie nie przekonują. Zamiast latać za spódniczkami i szukać samospełnienia tam, gdzie trawa jest bardziej zielona, trzeba było wziąć odpowiedzialność na siebie i wychowywać swoje dziecko. Wówczas być może do tragedii by nie doszło.
„Nie wierzę też, że do szkoły przestał chodzić trzy lata temu – przecież mówił mi, że chodzi. Świadectwa nie widziałem – powiedział, że zgubił. Po pracy sił nie miałem, żeby z nim pomówić” – śpiewa Kazik Staszewski w piosence „Tata Dilera”. Odtwarzana i śpiewana na imprezach, niesie ze sobą gorzki przekaz. A teledysk, w którym przy słowach „to dobry chłopak był i mało pił” w tle pojawiają się fragmenty filmów z Hitlerem, Stalinem, Mao i Charlesem Mansonem, nabiera w kontekście słów starszego Breivika jeszcze bardziej złowrogiego znaczenia.
Stefan Sękowski