Jedli wszyscy do sytości. Mk 6,42
Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest pustkowiem, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia». Lecz On im odpowiedział: «Wy dajcie im jeść!»
Rzekli Mu: «Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby dać im jeść?»
On ich spytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!» Gdy się upewnili, rzekli: «Pięć i dwie ryby».
Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by podawali im; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich.
Jedli wszyscy do syta i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i resztek z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Jedli wszyscy do sytości. Mk 6,42
Dwa dni temu obchodziliśmy święto Trzech Króli. Mędrcy szli do Jezusa prawdopodobnie przez wiele miesięcy. Spotkali Go w warunkach, których pewnie nawet sobie nie wyobrażali. Dzisiaj Ewangelia przedstawia apostołów, którzy są świadkami niewyobrażalnej sytuacji – nakarmienia kilku tysięcy ludzi pięcioma chlebami i dwiema rybami. Ta sytuacja jest jeszcze bardziej niewyobrażalna dla zwykłych ludzi. Ale bez względu na okoliczności Ewangelia pokazuje, że obecność Boga sprawia, iż niemożliwe staje się możliwe. „Ja jestem” – to słowa, którymi Bóg przedstawia się człowiekowi w Starym Testamencie. Za każdym razem Jego obecność zmienia rzeczywistość, wyprowadza z trudności i zaspokaja wszelki głód. Tak też może być w naszym życiu.
Judyta Syrek Ewangelia z komentarzem