„Po jednej stronie misji jest wielka fabryka amunicji, a po drugiej – baza wojskowa”. Siostra Teresa Roszkowska 16 miesięcy spędziła pod ostrzałem w Sudanie

O początkach salezjańskiej misji w Chartumie, wdzięczności Sudańczyków i Bożym Narodzeniu pod ostrzałem opowiada s. Teresa Roszkowska.

Beata Zajączkowska: Jakie jest pierwsze wspomnienie Siostry związane w Sudanem?

S. Teresa Roszkowska FMA:
W sercu miałam pragnienie, by pojechać do Afryki i tam służyć Bogu. W Rzymie odebrałam od przełożonych krzyż misyjny z posłaniem do Sudanu. Na wizę czekałam dwa lata. W 1989 r. z trzema innymi siostrami – z Polski, Indii i Salwadoru – stanęłam na sudańskiej ziemi. Jako pionierki zaczęłyśmy misję salezjanek w tym kraju. To był czas po wielkiej powodzi. Ludzie koczowali w namiotach, rozwalonych chatach. Diecezja Chartumu miała bardzo ograniczone środki. Otrzymałyśmy od niej dom, który był dawną stacją kolejową. Tam powstała nasza misja Dar Mariam i tam pracowałyśmy aż do dziś. Obecnie jest to centrum miasta, ale wtedy była tam prawie pustynia. Wokół mieszkali biedni ludzie w szałasach.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Beata Zajączkowska