Jezus – imię, które zawiera Obecność

„Mam Jezusa i nie zawaham się Go użyć!” – szelmowsko uśmiechnęła się siostra Anna Bałchan. Skoro sam o to prosił?

Bardzo irytuje mnie przedstawianie „ciemniej strony mocy” jako równorzędnego Bogu partnera w walce duchowej. „Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił je na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie” – czytamy przecież w Liście do Kolosan. Nie ma żadnej równowagi sił! Jest tylko jeden zwycięski lew – Lew z pokolenia Judy. Gdy wypowiadam imię „Jezus”, przypominam demonom ich miejsce w szeregu. „Nic mnie nie obchodzą te wszystkie diabły w piekle. To one będą drżały przede mną! Krzyczymy: »Och szatan! Szatan«, zamiast wymawiać »Boże, Boże!« i przerażać tym diabła. Jestem pewna, że bardziej boję się tych, którzy boją się szatana niż szatana samego” – pisała Teresa Wielka.

Wyobrażam sobie taką sytuację: znajomi postanowili sprzedać dom i zrobili najgłupszą rzecz z możliwych – wyjeżdżając na wakacje, dali mi klucze do mieszkania, mówiąc: „Marcinie, zrób to za nas. Dajemy ci pełnomocnictwo”. Spakowali manatki, spacyfikowali dzieci i naiwni ruszyli nad Adriatyk. Nie wiedzieli, że nie wyjdą na tym korzystnie i cudem będzie, jeśli nie pójdą z torbami. Przenieśmy tę historię na grunt duchowy. Sam Jezus zapowiadał: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje”. Grecki oryginał en tō onomati mou to nie tylko „w imię moje”, ale i „w moim imieniu”. To dlatego przytoczyłem historyjkę o sprzedaży domu. Syn Boży w swej niezachwianej wierze w ludzi zaprasza nas do bardzo odważnej modlitwy. Do tego, byśmy prosili „w Jego imieniu”. Mówi: „Daję wam pełną władzę, pełnomocnictwo, plenipotencję, autorytet. Przedstawcie wasze prośby Ojcu, zaznaczając na wstępie, że robicie to w Moim imieniu”. To zupełnie zmienia punkt widzenia, bo zamiast pobożnego jęczenia, możemy skorzystać z tego, że „w Nim mamy śmiały przystęp do Ojca”!

Imię Jezus jest potężne. Jego pełna hebrajska forma (Jehoszua) znaczy: „Jahwe wybawia, ratuje, zbawia”. „Tylko Jego imię zawiera Obecność, którą oznacza” – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego. „Wezwanie świętego imienia Jezus jest najprostszą drogą nieustannej modlitwy. Często powtarzane z pokorą przez skupione serce, nie rozprasza się w »wielomówstwie« (Mt 6,7), lecz »zatrzymuje słowo i wydaje owoc przez swą wytrwałość« (por. Łk 8,15). Jest możliwe »w każdym czasie«”.

„Wypowiadaj imię Jezusa bezustannie: w kościele, w domu, w czasie drogi, podczas pracy, podczas odpoczynku, w łóżku, od chwili, gdy otworzysz oczy, aż do momentu, kiedy je zamkniesz. Odpowiada to dokładnie wystawianiu czegoś na słońce, ponieważ oznacza trwanie przed obliczem Pana, który jest słońcem świata duchowego” – nauczał mnich Teofan Pustelnik, który odpowiada za ostateczną wersję słynnych „Opowieści pielgrzyma”. Wystawmy twarz na promienie słońca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.