Co jest bogactwem sprzedawcy?
Co jest bogactwem sprzedawcy? Przynosi on towar, to prawda, ale jego prawdziwym bogactwem jest głos. To dzięki niemu towar się sprzedaje i wyczerpuje. Staruszek jest biedny i bezużyteczny, lecz wciąż żyje. I używa głosu”. Tym staruszkiem był ks. Dolindo Ruotolo. Przez całe życie był oddany posłudze: dużo się modlił, sprawował sakramenty i niestrudzenie głosił słowo Boże. Przepowiadał Ewangelię nie tylko z ambony, ale i po domach, na ulicy i w szpitalach. Pisał też wiele tekstów, które budziły wiarę u czytelników. Prowadził apostolat, na który składały się katechezy, konferencje, okolicznościowe zachęty i duchowe kierownictwo. „Gdy ksiądz Dolindo przepowiadał Słowo – powiedział pewien sędziwy neapolitańczyk – to ogień wychodził z niego, ogień prawdziwy”. Kazanie zaczynał zwykle ściszonym głosem, ale potem Duch Święty powoli w nim działał, a głos stawał się donośniejszy. Kiedy mówił o Matce Bożej i Jezusie, jego oczy zapalały się, zmieniał się cały. Po kazaniu odwracał się przodem do ołtarza i szeptał: „Boże, kocham Cię!”. Odmawiał Ave Maria z rozpostartymi ramionami i prosił o łaski dla słuchaczy. Najbardziej dotkliwą karą był dla niego nakaz milczenia. Nie mógł przepowiadać Bożego słowa, a jego komentarze do Pisma Świętego trafiały na indeks ksiąg zakazanych. Nieszczęściem jest – tak dla herolda, jak i dla słuchaczy – gdy milknie głos tego, kogo Bóg wysyła do ludzi z życiodajnym przesłaniem.
Elżbieta ucieszyła się na głos Maryi. Po wewnętrznym poruszeniu rozpoznała nadejście Matki Boga, Tej, „która uwierzyła”. Głos Boga dotknął serca wybranej przezeń kobiety, dlatego poszła „w góry z pośpiechem”, by sprostać obowiązkowi przepowiadania innym miłości, jaką uprzednio sama została wypełniona. Maryja wiedziała, że Słowo Boga jest płodne, toteż miała w sobie moc poczęcia życia. Przedostające się przez ucho Słowo dotykało łona, składając w nim Owoc Najwyższego. Elżbieta „usłyszała” i „Duch Święty napełnił” ją. „Skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach – tłumaczyła przeniknięta słowem Maryi Elżbieta – poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie”. Jak wyjaśni później chrześcijanom św. Paweł, „spodobało się Bogu przez głupstwo przepowiadania zbawić tych, którzy uwierzą” (Rz 1,21). W tym kontekście największym nieszczęściem ludzkości jest milczenie Bożych apostołów. Martwiła się tym Matka Boża podczas objawień w Quito: „W tej największej potrzebie Kościoła zamilkną ci, którzy powinni mówić”. Ubolewał także z tego powodu św. Grzegorz Wielki: „Choć nie brak tych, którzy słuchają Dobrej Nowiny, brakuje jednak takich, którzy by ją głosili. Oto pełno jest na świecie kapłanów, ale jakże rzadko spotkać ich można na żniwie Pana… To jedno jest pewne: milczenie pasterza może być szkodą i dla niego samego, zawsze jednak przyniesie szkodę tym, za których on odpowiada”. Maryja brzemienna wnosząca światło Ewangelii w dom Elżbiety i Zachariasza to najtrafniejsza definicja żywego Kościoła. Kościół podnoszący głos, by zwiastować światu Dobrą Nowinę, to Kościół maryjny w najściślejszym tego słowa znaczeniu.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem