O Solidarności, stanie wojennym i krzywdzie mówi Stanisław Szkoc.
Barbara Gruszka-Zych: Kiedy zostałeś internowany, nie pytałeś siebie: po co mi była ta Solidarność?
Stanisław Szkoc: W żadnym wypadku. Gdy po 31 sierpnia 1980 r. poluzowali nam kaganiec, pomyślałem – teraz albo nigdy. Byłem w sile wieku. O obalaniu PZPR-u nikt z nas nawet nie marzył, ale z kolegami chcieliśmy wprowadzić w Polsce nowy porządek. Zostałem wybrany na przewodniczącego komisji zakładowej Zakładu Elektrod Węglowych w Raciborzu, a potem zostałem delegatem na pierwszy krajowy zjazd Solidarności. Na mój wniosek zdecydowano, żeby w nazwie powstającego w regionie związku Solidarność umieścić określenie Śląsko-Dąbrowska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych Dziennikarka działu „Kultura”. W „Gościu” od 1988 r., reportażystka, poetka, pisarka, krytyk literacki. Należy m. innymi do: Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Opublikowała też zbiory reportaży oraz książki wspomnieniowe. Laureatka wielu prestiżowych nagród. Wybory jej wierszy zostały wydane po litewsku i rosyjsku w Kownie, Wilnie, Petersburgu i Petersburgu i Wilnie.