Ma ono wyłonić kandydatów na nowego prezesa TK.
Zgromadzenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego ma - według nieoficjalnych zapowiedzi medialnych - wyłonić w piątek kandydatów na nowego prezesa TK. Prezes Julia Przyłębska zrezygnowała z funkcji pod koniec listopada, na półtora tygodnia przed końcem sędziowskiej kadencji w TK.
Zgodnie z aktualnymi przepisami jako kandydatów na stanowisko prezesa Trybunału, zgromadzenie przedstawia prezydentowi wszystkich sędziów Trybunału, którzy w głosowaniu otrzymali co najmniej 5 głosów. W przypadku, gdy 5 głosów uzyskał tylko jeden sędzia, jako drugiego kandydata przedstawia się sędziego, który zdobył najwyższe poparcie wśród pozostałych sędziów Trybunału lub wszystkich sędziów, którzy zdobyli tę samą, najwyższą liczbę głosów wśród pozostałych sędziów poza osobą mającą co najmniej 5 głosów poparcia.
Już latem zeszłego roku Zgromadzenie Ogólne sędziów TK przedłożyło prezydentowi dwóch kandydatów na wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego. Na początku lipca 2023 r. zakończyła się bowiem sześcioletnia kadencja - jako wiceprezesa TK - Mariusza Muszyńskiego. Wskazanymi kandydatami byli Bartłomiej Sochański i Jakub Stelina. Dotychczas prezydent nie podjął decyzji w tej sprawie.
Polski sąd konstytucyjny ma za sobą już blisko 40 lat działalności. Trybunał Konstytucyjny ustanowiono ustawą z 26 marca 1982 roku, jednak działalność orzeczniczą rozpoczął w 1986 roku. Znaczące zmiany w jego funkcjonowaniu przyniosła konstytucja z 1997 roku. Jeszcze do jesieni 1999 roku orzeczenia TK nie były ostateczne - mogły zostać odrzucone przez Sejm większością 2/3 głosów.
Najpoważniejsza zapaść w historii tej instytucji rozpoczęła się w 2015 roku. Przez dziewięć ostatnich lat konflikt wokół Trybunału obfitował w liczne wątki prawne, polityczne, administracyjne, ale również międzynarodowe. W ostatecznym rozrachunku doprowadził do kwestionowania przez wielu prawników i polityków zapadających przed TK orzeczeń.
Początek kryzysu można datować na 8 października 2015 roku, gdy Sejm VII kadencji wybrał - przede wszystkim głosami ówczesnej koalicji PO-PSL - pięciu nowych sędziów: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę, którzy mieli być następcami 3 sędziów kończących kadencję 6 listopada i 2 sędziów, których kadencje kończyły się w grudniu tamtego, a więc już w czasie następnej kadencji parlamentarnej.
25 listopada 2015 roku Sejm nowej, VIII kadencji, zdominowany już przez PiS, przyjął uchwały o stwierdzeniu braku mocy prawnej wyboru sędziów TK z 8 października. 2 grudnia Sejm wybrał zgłoszonych przez PiS: Julię Przyłębską, Piotra Pszczółkowskiego, Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego na sędziów TK.
Trzech ostatnich było następcami sędziów, których kadencja wygasła w listopadzie. Tych sędziów zaprzysiągł prezydent Duda, a do zaprzysiężenia doszło następnego dnia - 3 grudnia 2015 r. - wcześnie rano.
Wczesna pora zaprzysiężenia była istotna, gdyż jeszcze tego samego dnia 3 grudnia 2015 r. po południu TK - wówczas prezesem był Andrzej Rzepliński - uznał, że poprzedni Sejm VII kadencji wybrał dwóch sędziów TK w sposób niezgodny z konstytucją (w miejsce tych, których kadencja kończyła się w grudniu); wybór pozostałej trójki (w miejsce tych, których kadencja skończyła się w listopadzie) był z nią zgodny. TK uznał też wtedy, że prezydent ma obowiązek "niezwłocznego" odebrania ślubowania od każdego nowo wybranego sędziego.
To otworzyło główną oś sporu o obsadę trzech stanowisk sędziowskich w TK i zajmowanie tych stanowisk przez osoby określane publicystycznie przez ówczesną opozycję, a obecną koalicję rządzącą, a także część prawników, jako "sędziowie dublerzy" mający zajmować w TK miejsca wcześniej prawidłowo obsadzone. W tym kontekście wskazywany był Mariusz Muszyński, którego kadencja w Trybunale już się zakończyła w tym tygodniu, a także Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak, wybrani w późniejszych latach w miejsce zmarłych Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego.
Problem TK nabrał także wymiaru ponadkrajowego, gdy w maju 2021 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że w sprawie firmy Xero Flor doszło do naruszenia przez Polskę przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - prawa do rzetelnego procesu sądowego oraz prawa do sądu ustanowionego ustawą. Firma pozwała Skarb Państwa. Po niekorzystnych wyrokach sądów sprawa trafiła do TK, który ją umorzył, a decyzję tę podpisał sędzia Mariusz Muszyński. Firma postawiła przed ETPC zarzut dotyczący składu sędziowskiego, który w TK rozpatrywał jej sprawę. Strasburski trybunał uznał zaś m.in., że w TK orzekał sędzia, który nie miał do tego prawa i orzekł, że Polska powinna zapłacić firmie 3 tys. 418 euro odszkodowania.
Kilka miesięcy później - po wniosku ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry - TK orzekł, że przepis Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w zakresie, w jakim przyznaje ETPC kompetencje do oceny legalności wyboru sędziów TK, jest niezgodny z konstytucją. Trybunał wskazał, status TK i jego sędziów "określone są wyłącznie w konstytucji".
Tymczasem przed miesiącem poinformowano, że wybrani 8 października 2015 r. przez Sejm do TK Andrzej Jakubecki i Krzysztof Ślebzak złożyli skargi przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w związku z niemożnością objęcia swych urzędów. W wystąpieniach do ETPC wskazali oni m.in. na brak środka prawnego, który pozwalałby na wyegzekwowanie od prezydenta obowiązku odebrania ślubowania.
Samo umocowanie prawne prezes Przyłębskiej stało się kolejnym z wątków sporu, który z czasem doprowadził nawet do przejściowego "rozłamu" wśród sędziów TK. Jak argumentuje obecna koalicja rządząca, Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK nie podjęło bowiem w 2016 r. uchwały o przedstawieniu Prezydentowi RP kandydatur na stanowisko prezesa i wiceprezesa TK. Ponadto, według części prawników, w tym byłych i obecnych sędziów TK, kadencja Przyłębskiej upłynęła po 6 latach, czyli 20 grudnia 2022 r., i jednocześnie nie ma ona miała możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję.
Częściowo problemy, jakie zrodziły się wokół obsady funkcji prezesa wynikły z zamieszania legislacyjnego, związanego z regulacjami odnoszącymi się do TK - kolejnych ustaw, zmian przepisów i konfliktów wokół ich interpretacji. Obecnie zresztą funkcjonowanie TK regulują aż trzy ustawy - o statusie sędziów TK, o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK.
W ustawie o organizacji i trybie postępowania przed TK, uchwalonej w końcu listopada 2016 r., przewidziano - w odróżnieniu od poprzednich uregulowań - kadencję prezesa TK, która trwa sześć lat. Wcześniej taka kadencja nie była określona, a osoba będąca prezesem TK sprawowała swoją funkcję do końca kadencji sędziego TK.
Poprzednie uregulowanie utraciło moc 20 grudnia 2016 r. To istotne, bo Julia Przyłębska została powołana na prezesa TK 21 grudnia 2016 r. Przepis o kadencyjności prezesa TK wszedł jednak w życie dopiero 3 stycznia 2017 r., już po wyborze sędzi Przyłębskiej na prezesa Trybunału. To zrodziło więc dyskusję, czy kadencyjność objęła prezes Przyłębską, czy nie.
Wobec TK i poszczególnych sędziów w międzyczasie formułowano kolejne zarzuty - zdaniem krytyków w Trybunale rozpatrywanych jest coraz mniej spraw, nie ma jasnych zasad wyznaczania składów orzekających, a sąd konstytucyjny jest "upolityczniony". Często przywoływana jest wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z "Pytania na śniadanie" w TVP z 2019 r., w której w kontekście prezes Przyłębskiej cytowane są słowa lidera PiS o "odkryciu towarzyskim".
Jedną z obietnicy wyborczych obecnej koalicji rządzącej było "uzdrowienie" sytuacji w TK po objęciu władzy. Po wygranych wyborach i uformowaniu się nowej większości rządzącej jeszcze 6 marca br. Sejm przyjął uchwałę w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 i stwierdził, że "uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy". W uchwale stwierdzono też m.in., że ze względu na uchwały sejmowe dotyczące wyboru sędziów TK, które zostały podjęte z rażącym naruszeniem prawa - Mariusz Muszyński, Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski nie są sędziami TK.
Od podjęcia tej uchwały przez Sejm wszystkie zapadające wyroki TK nie są publikowane w Dzienniku Ustaw. Natomiast TK w końcu maja orzekł, że marcowa uchwała Sejmu jest niezgodna z konstytucją. Prezes Przyłębska zaś "wobec nieznajdującego jakiejkolwiek podstawy prawnej arbitralnego odstąpienia prezesa Rządowego Centrum Legislacji od konstytucyjnego nakazu niezwłocznego ogłaszania orzeczeń TK w organie urzędowym" zarządzała ogłaszanie tych wyroków w postaci odpisów przekazywanych do RCL na stronie internetowej TK.
Według koalicji rządzącej, receptą na "uzdrowienie" TK mają być też dwie ustawy - nowa ustawa o TK i ustawa zawierająca przepisy wprowadzające zmiany. Sejm przyjął obie ustawy 24 lipca, zaś 31 lipca poparł je - wraz z wprowadzonymi poprawkami - Senat. Zdecydowaną większość senackich poprawek Sejm przyjął 13 września i obie ustawy trafiły na biurko prezydenta. Jak poinformowano 7 października prezydent Andrzej Duda skierował obie ustawy do TK przed ich podpisaniem. W Trybunale na 9 grudnia wyznaczono już rozprawę w pełnym składzie dotyczącą tych ustaw. Będzie to jednocześnie ostatni dzień kadencji sędziowskiej w TK sędzi Przyłębskiej, która tej rozprawie ma przewodniczyć.
W rozprawie i wcześniejszym zgromadzeniu sędziów może wziąć udział 13 sędziów TK, gdyż tylu liczy obecnie Trybunał. Poza Muszyńskim wygasła już bowiem także kadencja sędziego Pszczółkowskiego. Większość rządząca zapowiedziała już, że nie zamierza zgłaszać kandydatów i wybierać nowych sędziów na powstające wakaty.
Autor: Marcin Jabłoński