Książki czytają nas bardziej niż my je. Przyjmując pozycję czytelniczą, stajemy się wyraźnym znakiem, że świat wyobraźni, druga przestrzeń, życie metafizyczne – istnieją.
Gdy Emma Smith na kartach „Przenośnej magii” stwierdza, że najczęściej portretowaną kobietą z książką jest Maryja, wyczuwam subtelną prowokację. Kilka stron dalej następuje opis Marilyn Monroe pozującej z książką odwróconą do góry nogami. Znak próżności, roztargnienia, a może ukryty przekaz dla bardziej wnikliwego obserwatora? Portretowanie się z książką, które w języku angielskim uzyskało swoje własne określenie shelfie, jest dość wieloznaczne. Książki mogą dodać walorów, ale mogą też obnażyć nasze braki. Czytający staje się jednoosobową katedrą słowa: utożsamiam się z tym, co przeczytałem. Jednocześnie jest to swoiste wyzwanie rzucone światu, by spierać się o zawartość słów zamkniętych między okładkami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Cielecki