O tym, dlaczego Żyd uczestniczy w Marszu Niepodległości, o żydowsko-polskiej historii i trudnych pytaniach stawianych Bogu mówi Jarosław Papis-Rozenbaum.
Agata Puścikowska: Po raz kolejny uczestniczył Pan w Marszu Niepodległości, co wywołało na TikToku ogromne poruszenie. Filmik z Pana udziałem stał się wiralem...
Jarosław Papis-Rozenbaum: Nie tylko poruszenie, ale i niezbyt mądre pytania, które zadawała mnie i mojemu znajomemu, również Żydowi, dziennikarka. Nie wiem, czemu one służyły.
Czuł się Pan bezpiecznie?
Oczywiście. I ja, i inni maszerujący Polacy, i obcokrajowcy. Akurat ja jestem Polakiem, polskim Żydem. Jestem przywiązany do niepodległości, polskości. Na marsz chodzę co roku, zawsze z kipą na głowie. My, idący w marszu Żydzi, nie wzbudzamy u nikogo sensacji, poza garstką ultraprawicowych jegomości, którzy uważają, że wszyscy Żydzi to komuniści i zdrajcy narodu. W grupie skrajnie narodowej nie wzbudzamy zbytniego entuzjazmu, ale też nie doświadczyliśmy przemocy. Zresztą nie bardzo wiem, dlaczego miałoby być inaczej. Jesteśmy tolerancyjnym narodem. Wyłączając czas komuny, która sztucznie zamknęła nas w „radosnym” gettcie „jednolitego narodu”. Wtedy, ku radości rządzących, nie istniał „problem narodowościowy”: nasi decydenci dzielnie zajmowali się budowaniem socjalizmu, a kwestie takie jak wspólna polsko-żydowska historia wówczas nie istniały. Nawet o powstaniu w gettcie nie uczono w szkołach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 redaktor warszawskiej edycji GN, od 2011 dziennikarz działu „Polska” w GN. Autorka kilku książek, m.in. „Wojennych sióstr” oraz „Święci 1944. Będziesz miłował”.