Mistrza zawiódł nie raz. Aż trzykrotnie się Go zaparł. Nie skończył jednak tragicznie, jak Judasz. Nie popadł w rozpacz i nie utracił sensu życia. Czego uczy nas św. Piotr u progu Adwentu?
Był charakterny i impulsywny, zuchwały i porywczy, a czasem nawet bardzo pochopny. Nie zawsze rozumiał Chrystusa, często upadał i ranił Pana.
Bez Niego?
To on, krocząc po jeziorze w kierunku Jezusa, odwracając od Niego wzrok, zaczął tonąć. To on wziął Mistrza na bok, aby napomnieć Go za zapowiedź męczeńskiej śmierci. To on wyszedł z inicjatywą rozstawienia na górze Tabor trzech namiotów, nie rozumiejąc wymowy sceny Przemienienia, zapowiedzi przyszłej chwały i zmartwychwstania Jezusa. To on w Ogrójcu zaatakował mieczem sługę arcykapłana, za co został napomniany przez Mistrza. To on przechwalał się, że nigdy nie opuści Pana, nawet jeśli uczyniliby to inni, a „zanim kogut zapiał”, w noc męki Jezusa, zaparł się Go aż trzykrotnie. To poważne „wpadki” i dowody niewierności. Jednocześnie wystarczające powody, by po ludzku odejść od Chrystusa, mając świadomość, że zawaliłem, nie dałem rady, po prostu zawiodłem. Łatwiej byłoby pójść własną drogą, już bez Niego. Zacząć życie na własnych warunkach. Może mniej ambitne, ale z pewnością spokojniejsze i wygodniejsze. Zresztą nie tylko Piotr mógł się przekonać, że pójście za Chrystusem ma swoje konsekwencje i nie wiąże się w żadnym wypadku z urządzaniem sobie wygodnego miejsca na ziemi. Chrześcijaństwo to wspólna wędrówka, oddanie inicjatywy Temu, który zaprasza i powołuje; powierza ważne zadania, mówiąc: „Wypłyń na głębię”, a czasem z zatroskaniem pyta: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”. Taką drogą i taką okazją jest rozpoczynający się Adwent, czas nadziei i oczekiwania na przyjście Pana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.