Płatki śniegu na wietrze wirowały w absolutnej ciszy. Aż chciało się kontemplować. I zapewne trwałaby ta cisza długo, uspokajając obserwatora płatków śniegu, czyli mnie, na długo, gdyby nie radio, nastawione na jedną z najpopularniejszych polskich stacji.
W nadawanej właśnie audycji pewien znawca Chin stwierdził: „Chińczycy już dawno wiedzą, że Zachód się kończy”. Nie zdziwiła mnie ta teza wcale, domyślam się, że ani Chińczycy, ani żaden inny naród nie potrzebuje szczególnej przenikliwości, aby dostrzec, żeśmy ten „Zachód” wydrenowali z wartości podstawowych, więc czas pakować manatki. Poszedłem zatem przejrzeć książki, które należałoby pakować, i natrafiłem od razu na – nomen omen – wydaną pod patronatem „Gościa Niedzielnego” bardzo ciekawą pozycję Scotta Hahna i Brandona McGinleya „Dlaczego cywilizacja nie przetrwa bez prawdziwej religii”. Zakładka, którą w niej pozostawiłem, wciąż tkwiła na stronie, gdzie czytając, zaznaczyłem fragment, który postanowiłem w stosownym momencie zacytować: „Kościół katolicki zawsze stanowił kontrast dla liberalizmu – jego niezbędny odpowiednik, przeciw któremu prowadzi on swego rodzaju nieustającą rewolucję. Jest to ironia, ponieważ liberalizm powstał przynajmniej po części z wypracowanego w Kościele sposobu rozumienia godności jednostki, ale jak niesforny nastolatek czy niespokojny sługa, zawsze stara się zdobyć punkty przeciwko autorytetowi, który postrzega jako represyjny. Od wczesnych teoretyków liberalizmu aż po współczesnych myślicieli i ekspertów oraz zwykłych zeświecczonych ludzi Zachodu, dostrzegano i dostrzega się, choćby w niejasny i złagodzony sposób, że Kościół oferuje jedyny pełny opis rzeczywistości mogący konkurować z liberalizmem. A co jeszcze groźniejsze, proponowany przez niego opis jest starszy, rzetelniejszy oraz bardziej ludzki [podkreślenie autora – przyp. A.P.] niż wszystko, co liberalizm może z siebie wykrzesać. Jak już widzieliśmy, liberalizm jest grą w trzy kubki oferującą neutralność, której nie może nigdy dostarczyć, zawsze zmieniającą sposób rozumienia siebie, a nawet sam język, aby przesłonić swoje istotowe, moralne i, owszem, religijne zaangażowanie”. Dwa dni później znowu włączyłem radio. Trwała w nim dyskusja na temat hologramowego Jezusa umieszczonego w katedrze w Lucernie (dedykowanej świętemu Piotrowi!). Siedzi w konfesjonale i za sprawą sztucznej inteligencji rozmawia z tymi, którzy do tego konfesjonału przychodzą. Wiem, sztuczna inteligencja potrafi kompilować treści i tworzyć odpowiedzi na różne pytania. Bawi mnie, gdy pytana o religię zawsze kończy przestrogą: „Pamiętaj jednak, że światopogląd to kwestia indywidualnego wyboru!”. Taka ostrożna ta inteligencja. Co jednak z tymi, którzy w szwajcarskiej katedrze świętego Piotra uwierzą, że idą do prawdziwej spowiedzi? Tego autor przedsięwzięcia chyba nie przewidział. „Gdyby głupota miała skrzydła...” – tak mówiło się kiedyś. Szkoda, że niektóre decyzje w Kościele podejmują ludzie, zdaje się, opuszczeni przez rozum. O wiarę nawet nie pytam, choć powinienem, pomny na słowa, że wiara i rozum są „jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.