Pracowników socjalnych ubywa

Rośnie za to zapotrzebowanie na ich usługi.

Wymagające warunki pracy i niskie zarobki powodują, że pracowników socjalnych ubywa; rośnie za to zapotrzebowanie na ich usługi - powiedział PAP przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński. Podkreślił, że praca z potrzebującymi daje jednak wiele satysfakcji.

21 listopada obchodzony jest Dzień Pracownika Socjalnego. To święto osób, które na co dzień pomagają potrzebującym i wspierają rodziny w trudnych sytuacjach.

Pracownicy socjalni są często pierwszym kontaktem dla osób korzystających z pomocy społecznej. Pomagają m.in. osobom w ubóstwie, z niepełnosprawnościami i seniorom.

Przewodniczący Polskiej Federacji Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński w rozmowie z PAP zwrócił uwagę, że m.in. zmiany demograficzne wymuszają nowe rozwiązania dotyczące usług i wsparcia dla osób, które np. ze względu na wiek, czy chorobę wymagają dodatkowej pomocy. Najistotniejszą rolę odgrywają w tym systemie osoby pracujące w pomocy społecznej.

Pracownicy socjalni świadczą także pomoc ludziom w kryzysie psychicznym, towarzyszą im w codziennym pokonywaniu trudności. Reagują także na sygnały dotyczące rodzin, w których występuje przemoc domowa. "Pracownicy socjalni są na pierwszej linii działań związanych z ochroną małoletnich przed przemocą" - podkreślił przewodniczący federacji.

Zwrócił uwagę, że od wielu lat główną bolączką systemu jest deficyt kadrowy. "Pracowników socjalnych ubywa i ta tendencja stale się pogłębia. Mamy z jednej strony zamykające się studia na kierunku pracy socjalnej ze względu na brak chętnych, a z drugiej strony pracownicy doświadczeni odchodzą na emeryturę. Luka pokoleniowa stale się rozszerza" - powiedział Maczyński.

Jak zauważył, taka sytuacja wpływa na efektywność udzielanej pomocy, a więc także na szybkie dotarcie do osób potrzebujących. Dzieje się tak szczególnie teraz, kiedy ludzie zmagają się z wieloma kryzysami - najpierw ze skutkami pandemii, później wojny w Ukrainie, a ostatnio z powodzią.

Przewodniczący federacji wskazał, że źródłem problemów kadrowych jest słaby prestiż tego zawodu i niskie zarobki. Około 70 proc. pracowników socjalnych pobiera pensje w wysokości płacy minimalnej.

"To jest kompromitujące. 98 proc. pracowników socjalnych to osoby z wyższym wykształceniem, a zarabiają pensję minimalną. To mówi o tym, jak państwo traktuje system pomocy społecznej i osoby, którym powierza ochronę i wsparcie najsłabszych" - przyznał Maczyński.

Zaznaczył, że "kroplówką ratunkową" są wprowadzone od lipca dodatki motywacyjne dla pracowników pomocy społecznej w wysokości 1 tys. brutto miesięcznie.

"Ta +kroplówka+ została podana i w pewien sposób ona ratuje nam sytuację pracowników, którzy zostali tymi dodatkami objęci. Natomiast docelowo to nadal nie są zmiany trwałe, ponieważ dodatki przewidziano do końca 2027 r. Chcielibyśmy, żeby przyjmowane rozwiązania dotyczące płac i warunków pracy szły w kierunku systemowym, trwałym i stabilnym, a nie prowizorycznym" - stwierdził przewodniczący federacji.

Maczyński przyznał, że pracownicy socjalni często mierzą się z wypaleniem zawodowym. "Zdarza się, że nowe osoby po dwóch, trzech latach odchodzą z zawodu ze względu na obciążenie, odpowiedzialność i różne ryzyka związane np. z napaścią ze strony części podopiecznych" - wskazał.

W Polsce dostęp do usług pracowników socjalnych jest nierównomierny w zależności od regionów. "Część samorządów wprowadza strategię tzw. zbitego termometru, czyli domagają się, żeby poluzować wymogi zatrudniania pracowników socjalnych. To jest zawód regulowany, a więc istnieją konkretne warunki formalne dotyczące wykształcenia takich osób i liczby pracowników zatrudnianych w gminach. Doświadczenie pokazuje jednak, że obniżanie standardów nie przynosi pożądanego rezultatu" - stwierdził Maczyński.

Dodał, że w 2021 r. wymogi formalne uprawniające do wykonywania zawodu pracownika socjalnego zostały zmniejszone. Aby zostać pracownikiem socjalnym należy obecnie ukończyć studia wyższe na kierunku praca socjalna, bądź studia pierwszego lub drugiego stopnia na jednym z kierunków: pedagogika, pedagogika specjalna, politologia, polityka społeczna, psychologia, socjologia, nauka o rodzinie - uzupełnione studiami podyplomowymi.

Maczyński ocenił, że zmiany nie przełożyły się jednak na wzrost chętnych do pracy. Problem - jak zauważył - leży w niskim prestiżu i warunkach pracy pracowników socjalnych. Szczególnie, że polskie państwo wysyła pracowników socjalnych wszędzie tam, gdzie ludzie mierzą się z kryzysami.

"To jest ogromne obciążenie psychiczne, ponieważ kontaktujemy się z ludźmi, którzy np. przeżywają tragedie i znajdują się w skrajnych stanach emocjonalnych. To staje się także częścią przeżyć pracownika socjalnego, asystenta rodziny, czy opiekuna. Stale stykamy się z sytuacjami, które przeciętny Polak doświadcza okazjonalnie w swoim życiu" - powiedział Maczyński.

Dodał, że praca z ludźmi potrzebującymi może jednak dawać wiele satysfakcji. "Kiedy uda się pomóc danej osobie, to jest to największa nagroda i spełnienie. Nie zmienia to jednak faktu, że odpowiedzialność i obciążenie psychiczne na naszej ścieżce zawodowej są bardzo odczuwalne" - podkreślił Maczyński.

Autorka: Karolina Kropiwiec

« 1 »