Pani Profesor Delsol się myli

„Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”.

Inauguracja roku akademickiego odbyła się na KUL-u 20 października 2024. Jej punktem centralnym było przyznanie doktoratu honoris causa wybitnej francuskiej filozof, Pani Profesor Chantal Millon-Delsol. Jej doktorski wykład nosił tytuł „Misja i osoba świadka”. Co rusz pojawiały się w nim niepokojące teologicznie sygnały („Ewangelia nie jest dogmatem, lecz lekcją życia”, „Egzystencja zastępuje dogmat” itp.), ale ostatnie dwa zdania wystąpienia, swoisty manifest, zabrzmiały szczególnie prowokacyjnie w auli katolickiego uniwersytetu: „Nie uratujemy świata chrześcijańskiego, albowiem nie mamy już w sobie pragnienia podboju i zrozumieliśmy zło dominacji. Będziemy jednak kontynuować historię chrześcijaństwa w ten oto sposób – w filozofii, zastępując dogmatykę fenomenologią; w duszpasterstwie – zastępując dogmatykę świadectwem”.

Otóż Pani Profesor się głęboko myli: nie zastąpimy. Połączymy dogmatykę, czyli służbę prawdzie (teologia dogmatyczna to inaczej teologia prawd wiary), ze świadectwem i z pracą nad rozumieniem fenomenu współczesnej egzystencji, ratując i kontynuując w ten sposób świat i historię chrześcijaństwa, bez jakiegokolwiek pragnienia podboju czy dominacji. Jedynie z nienadkruszoną wolą miłowania: Boga, nam współczesnych, naszego świata. Wzmocnimy głoszenie prawdy świadectwem, a świadectwo jego celem – przylgnięciem do prawdy. Damy świadectwo prawdzie wzorem Mistrza, który swoją misję określił absolutnie jednoznacznie: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37).

Właśnie trwanie przy nienaruszonej prawdzie – dogmatach – jest dzisiaj najbardziej wszystkim potrzebnym aktem świadectwa. Dogmaty są ochroną prawdy, a świadectwo nigdy nie jest i być nie może zamiast prawdy. Podobnie jak prawda zawsze musi być głoszona świadectwem, w środowisku miłości. Ale właśnie odważnie głoszona, z otwieraniem ust, do których zamykania namawiała Pani Profesor expressis verbis podczas wykładu.

Kiedy latem 2023 czytałem „Koniec świata chrześcijańskiego” (2021) i kiedy, mniej więcej w jednej trzeciej lektury, dotarło do mnie, w jaką stronę prowadzi nas tak ceniona przeze mnie i wielu Autorka – zamarłem. Ten cytat z Weil kwestionujący najgłębszy sens męczeństwa („bohaterstwo to splamiona samochwalstwem teatralna poza”), to „przestańmy wierzyć, że wyłącznie my jesteśmy w stanie nadać światu sens” (!), sugestia, że obserwowany „koniec świata chrześcijańskiego jest raczej dobrodziejstwem niż katastrofą”, sugestia wsparta cytatem z eksksiędza (Émile Poulat), iż „nie jest pewne, czy Bóg przegrał na tej zmianie” (na porażce cywilizacji chrześcijańskiej), nazywanie imperializmem pragnienia ewangelizacji całego świata. Delsol wyraźnie (i intencjonalnie?) myli żądzę hegemonii z wiernością nakazowi Pana: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Uczy, że przecież wiele wieków temu przeszliśmy od politeizmu do monoteizmu i nie możemy mieć pretensji, że teraz jest odwrotnie. Czyli że co: wycinaliśmy święte dęby, teraz się wycina krzyże, i tyle?

Pani Profesor: a co, jeśli to monoteizm i ów skrwawiony męczennik na krzyżu są prawdą, a nie są nią panteizm, neopogaństwio i ekoreligia? Co wtedy z procesem odwrotnym? I kim są owi „my”, w których imieniu Pani przemawia? Współcześni chrześcijanie? Katolicy po przejściach? Otwarci, więcej rozumiejący?

Co to jest? Pogodzenie z porażką? Jakieś fundamentalne niezrozumienie prawdy/dogmatu, arcywspółczesne? Pisał Ratzinger, że teologia jest konieczną podstawą antropologii, prawda dogmatu – prawdy egzystencji: „musi być mocno wypowiedziane podstawowe wyznanie: Bóg jest. Gdzie nie jest On dostrzegany, tam człowiek nie staje się coraz większy, lecz coraz mniejszy; nie jest on już przecież w świecie czymś »u góry«, lecz jedną z jego igraszek, w których świat wypróbowuje swoje własne możliwości – »nie rozeznanym jeszcze zwierzęciem« (Nietzsche)”.

A tak, na ten sam temat, pisała Delsol: „Współczesnemu człowiekowi, który szczerze pragnie przemyśleć zagadki egzystencji, aplikuje się luksus dogmatów i tradycji, które choć w obrębie samej religii mają status świętości, jemu wydają się czymś przesadnym. Na przykład to, że Bóg istnieje w trzech osobach, nie jest dla niego istotne, bo on na razie zastanawia się, czym człowiek różni się od zwierzęcia”.

Prawda, którą wyraża, rozjaśnia i chroni tu dogmat (Bóg jest wspólnotą Osób i jako taki stwórcą osoby ludzkiej), nie jest luksusem, lecz niezbywalnym warunkiem tego, by człowiek nie stoczył się ku egzystencji zwierzęcia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Jerzy Szymik ks. Jerzy Szymik