W 19 z 36 stanów Nigerii od ponad dwóch tygodni nie ma prądu. Energetycy mają trudnosci z przeprowadzeniem napraw, bo teren, gdzie doszło do przerwania linii wysokiego napięcia, okupowany jest przez uzbrojone bandy dżihadystów.
Według władz energetyczne linie przesyłowe zostały uszkodzone w kilku trudno dostępnych miejscach. Prezydent Bola Tinubu nakazał armii, w tym lotnictwu, zapewnienie osłony technikom i inżynierom pracującym nad przywróceniem zasilania. W środę minister ds. energii, Adebayo Adelabu, zapewnił, że w ciągu najbliższych 14 dni dostawy prądu w kraju zostaną w pełni przywrócone.
Brak prądu pogrążył w ciemnościach część północno-wschodnią, północno-zachodnią i północno-centralną Nigerii, co jeszcze bardziej spowolniło gospodarkę kraju, który zmaga się z najwyższą od dziesięcioleci inflacją. Problemem w pozbawionych prądu stanach są też wysokie koszty paliwa wykorzystywanego do zasilania przenośnych generatorów. Od czasu objęcia urzędu przez prezydenta Tinubu w maju 2023 r. ceny benzyny wzrosły ponad pięciokrotnie.
Wzrosły również ceny prądu; w kwietniu ubiegłego roku władze podniosły taryfy za energię elektryczną o ponad 300 proc., a dla odbiorców, którzy korzystają z niej przez ponad 20 godzin dziennie, stawki są jeszcze wyższe.
Trudności gospodarcze spowodowały, że ponad 30 mln Nigeryjczyków będzie w przyszłym roku zagrożonych niedoborem żywności - wynika z opublikowanego w piątek wspólnego raportu rządu i ONZ.
Stan Niger i stany północne, gdzie nie ma obecnie prądu, od lat są nękane przez uzbrojonych bandytów, z którymi współdziałają terroryści z Boko Haram i różnych odłamów Państwa Islamskiego. Według ONZ w wyniku ataków tych dżihadystów i bandytów 2,7 miliona Nigeryjczyków zostało przesiedlonych w ciągu minionych 11 lat, większość z nich szukała schronienia w sąsiednim Czadzie i Kamerunie.
Tadeusz Brzozowski (PAP)
tebe/ san/