– Dlaczego maluchy biegają po kościele? Bo one wiedzą, że Pan Bóg jest wszędzie!
Składam pobożnie rączki. Zakładam pobożną maskę. Z modlitewnego udawania wyrywa mnie niecierpliwy głos Marty: Kiedy w końcu pójdziemy do domu??? Dzieci są jak osioł ze „Shreka”. Myślę, że ich irytujące: „Daleko jeszcze?” ma dla Boga większą wartość niż nasza, przypudrowana pobożnością, modlitewna szopka. Wypowiadają głośno to, czego nam już nie wypada. Pewnie, dlatego nas tak irytują…
– Dlaczego dzieci biegają po kościele? – pytał z łobuzerskim uśmiechem dominikanin arystokrata, o. Joachim Badeni – Bo one wiedzą, że Pan Bóg jest wszędzie!
Wracam do różańca. Ja brnę przez kolejna dziesiątkę. A znudzona Marta jest prawdziwa. Ja udaję pobożnego, ona nie musi. „Nie wiem, co to jest pobożny – powiedział kiedyś rabbi Nahum – Myślę jednak, że to jakiś rodzaj odzieży: wierzch jest z pychy, podszewka ze złości, a wszystko zszyte nićmi smutku”. Patrzę w lustro. Pasuje jak ulał.
Uspokajają mnie genialne w swej prostocie słowa mistrza benedyktyńskiego o. Johna Chapmana: „Jedyny sposób na modlitwę to modlitwa. A sposób na to, żeby modlić się dobrze, to modlić się dużo. Módl się jak potrafisz i nie próbuj się modlić jak nie potrafisz”. Proste?
Marcin Jakimowicz