Po krzywdzie, której doświadczyła jako nastolatka, do dziś czasami w obecności duchownych odczuwa objawy PTSD – zespołu stresu pourazowego. – A tu, gdzie otaczało mnie ponad 50 księży, kiedy patrzyłam na ich sutanny i koloratki, ani przez moment nie odczułam żadnych objawów – mówi jedna z osób prowadzących rekolekcje dla duchownych.
W porszewickim ośrodku zgromadziło się ponad 50 księży. A naprzeciwko stanęli oni: Tośka Szewczyk, Jakub Pankowiak i Robert Fidura. Cała trójka została skrzywdzona seksualnie przez duchownych. Teraz, po latach od tamtych dramatycznych wydarzeń, wraz z biskupem Arturem Ważnym i kilkoma innymi duchownymi i świeckimi poprowadzili rekolekcje kapłańskie „Z martwych wstanie. O Dawidzie w nas”. Owoce tego czasu przerosły ich najśmielsze oczekiwania. – Okazuje się, że słuchanie siebie nawzajem, dzielenie się tym, co jest w sercach, czyli życiem, i jednocześnie próba zrozumienia siebie wzajemnie, na koniec przebaczenie – to droga do nowej jakości. I ta nowa jakość się wydarzyła – dzieli się bp Artur Ważny.
Razem z braćmi przy Jezusie
Rekolekcje pod patronatem Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji, zorganizowane przez Fundację Składak i Szkołę Ewangelizacji „Syn Dawida” w Żarach, odbywały się w dniach od 21 do 24 października w domu rekolekcyjnym w Porszewicach. – Najważniejsze, co chcemy podkreślić: te rekolekcje to będzie czas od początku do końca skupiony na Jezusie. To nie jest dla nas okazja, żeby walczyć o prawa osób skrzywdzonych czy epatować swoimi postulatami. Nie będziemy nikogo oskarżać czy oceniać. Chcemy razem z naszymi braćmi stanąć przy Jezusie – mówiła przed rozpoczęciem rekolekcji Tośka Szewczyk, jedna z organizatorek, autorka książki pt. „Nie umarłam: od krzywdy do wolności”.
– Bardzo się cieszę, że udało się ten czas poprowadzić w taki sposób, że to nie historia Kuby, Roberta czy moja były w centrum, ale najważniejsze, co się tam dokonało, to spotkanie uczestników z Panem Bogiem. W centrum naprawdę, tak jak chcieliśmy, był Jezus. Ale ważne też było, że księża pozwolili sobie na spotkanie ze swoimi własnymi ranami, pozwolili sobie na przeżycie własnego bólu i podzielenie się nim ze sobą nawzajem – podsumowała Tośka.
W programie rekolekcji oprócz wspólnej modlitwy i nauk rekolekcyjnych – z historią biblijnego Dawida jako motywem przewodnim – był czas na dzielenie się przez uczestników swoimi osobistymi, trudnymi doświadczeniami. Ważnym momentem był drugi wieczór, kiedy Tośka, Jakub i Robert odpowiadali na pytania księży, dotyczące przestępstw seksualnych, których doświadczyli w Kościele. – Pytania były bardzo różne, od takich, na które łatwo było odpowiedzieć – o to, jak doszło do naszej krzywdy, czy z jakimi konsekwencjami musimy się mierzyć – po trudniejsze, niektóre dość konfrontacyjne. Na przykład, czy uważamy, że „wiktymokracja” jest dobra. Okazało się, że to określenie funkcjonuje w niektórych środowiskach i oznacza, że władzę w Kościele przejęli Skrzywdzeni, że Kościołem rządzi teraz nasza krzywda, a nie Ewangelia. Co oczywiście jest absurdem. Ale im dłużej rozmawialiśmy, im dłużej byliśmy razem, tym większe budowało się porozumienie i wzajemny szacunek – dzielił się Jakub Pankowiak. Jak mówi, rekolekcje przeszły jego oczekiwania. Przyjechał na nie przede wszystkim, aby doświadczyć spotkania, dialogu z duchownymi. – Cieszę się, że mieliśmy do czynienia z bardzo różnymi księżmi, z różnym nastawieniem do sprawy, ale wszyscy byli otwarci na dialog. O różnicach mogliśmy otwarcie rozmawiać. Ważne było dla mnie, że byli tam także nieprzekonani, bo przekonywanie osób przekonanych nie ma większego sensu – dodaje.
Serce Dawida – mocne, silne, poranione
Dla Tośki Szewczyk ważne było poczucie, że uczestnicy i prowadzący stali się dla siebie braćmi i siostrami. I to nie z nazwy. – To się po prostu czuło: że jesteśmy tam razem, że towarzyszymy sobie nawzajem, że nie ma lepszych i gorszych, nie ma ważniejszych i mniej ważnych, że po prostu jesteśmy Kościołem, w którym konkretne osoby na konkretny czas przyjmują konkretną odpowiedzialność i służbę. I to, że byliśmy jednym Kościołem, bardzo mocno wybrzmiało w ostatni dzień, kiedy jeden z księży użył sformułowania „nasi skrzywdzeni” – opowiadała. Po krzywdzie, której doświadczyła jako nastolatka, do dziś czasami w obecności duchownych odczuwa objawy PTSD – zespołu stresu pourazowego. – Robi mi się słabo, brakuje mi powietrza, muszę stosować różne techniki samoregulacji. Czasem dzieje się tak nawet na zwykłej Mszy w kościele parafialnym. A tam, gdzie otaczało mnie ponad 50 księży, kiedy patrzyłam na ich sutanny i koloratki, ani przez moment nie odczułam żadnych objawów! O tym, jaka panowała tam atmosfera, najlepiej świadczy sytuacja, która wydarzyła się trzeciego dnia. Stanęłam przed nimi ja – jak się czasem określam: najniższa jednostka budulcowa Kościoła. Bo jestem młodą, świecką, skrzywdzoną kobietą, która nie jest teologiem i nie ma męża. I powiedziałam, że nigdy jeszcze nie głosiłam konferencji rekolekcyjnej do 50 księży. A oni wtedy zaczęli bić brawo i krzyczeć „Tośka, dajesz!”. Odczułam to jako ogromne wsparcie, ale też sygnał od księży, że rzeczywiście chcą coś ode mnie przyjąć. Dobrze było spędzić ten czas w służbie dla nich – dzieli się kobieta.
– Nie da się inaczej budować Kościoła, jak tylko patrząc sobie w oczy, budując relacje, słuchając się nawzajem i przede wszystkim przebaczając – mówi bp Artur Ważny. – Dużo uprzedzeń i niezrozumienia wynika stąd, że się nie znamy, więc przypisujemy sobie wzajemnie intencje, których nie mamy. Że ktoś chce niszczyć Kościół, atakować księży albo że księża są wrogo nastawieni wobec Skrzywdzonych. A kiedy się spotkamy i porozmawiamy, okazuje się, że jest inaczej.
Motywem przewodnim rekolekcji było serce Dawida – mocne, silne, ale także poranione. – Odkrywaliśmy w historii Dawida nasze serca, w jego zranieniach, słabościach, perturbacjach, jakie przeżywał, aby finalnie odnaleźć się w ranach Chrystusa. Każdy z nas mógł odkryć, że z naszych osobistych zranień Bóg może uczynić przestrzeń uzdrowienia dla ludzi, z którymi się spotykamy. Bo cały pasterz jest Bogu potrzebny – z darami i talentami, ale także deficytami i słabościami. W centrum nie były rany Skrzywdzonych czy nas, kapłanów. Ale one były drogą do tego, aby odnaleźć się na nowo w relacji do Chrystusa, z przekonaniem, że Bóg w tych ranach chce być obecny i przez nie odnawiać Kościół – opowiada hierarcha.
Przed spotkaniem delegacji Skrzywdzonych z Konferencją Episkopatu Polski
Dla ks. Andrzeja Wołpiuka, duszpasterza młodzieży z diecezji bielsko-żywieckiej, który uczestniczył w rekolekcjach, cztery dni spędzone ze Skrzywdzonymi były wyjątkowym czasem. – To, czego doświadczyłem, nadal we mnie pracuje i mnie zmienia. Te rekolekcje otwarły we mnie zupełnie nową perspektywę patrzenia na Kościół. Do tej pory kwestia Skrzywdzonych była dla mnie teorią, wielu rzeczy nie rozumiałem. A teraz przestaję kombinować, zaczynam słuchać – mówi. Jak opowiada, pierwszego wieczoru bał się podejść do Tośki, Jakuba i Roberta, nie wiedząc, jak z nimi rozmawiać. – Ale bardzo szybko staliśmy się braćmi! Dużo rozmawialiśmy, starając się zrozumieć siebie nawzajem – opowiada.
W czasie rekolekcji ksiądz Andrzej kupił ikonę Jezusa Miłosiernego, która była symbolem Roku Miłosierdzia. – Bardzo mi się spodobała, więc ją kupiłem i dopiero później odkryłem, że jej autorem jest Marko Rupnik – jezuita, który oskarżony jest o poważne przestępstwa seksualne. Zdecydowałem, że ustawię tę ikonę w moim pokoju i ona będzie mi przypominała Skrzywdzonych – zawsze, kiedy na nią popatrzę, będę się za nich modlił – deklaruje. Ważne było dla niego także doświadczenie wspólnoty kapłańskiej – ludzi kruchych, ale silnych wspólną modlitwą, wzajemnym słuchaniem się i sprawowaniem Eucharystii. – Wyjechałem z Porszewic pełen emocji, one dalej się we mnie układają. Inaczej patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość. Odkryłem jeszcze jedną, ważną dla mnie rzecz: potrzebę modlitwy nie tylko za Skrzywdzonych, ale i za sprawców. Bo oni nadal są naszymi braćmi! I naszym obowiązkiem jest modlitwa za nich, aby Bóg odmienił ich serca – podkreśla ks. Andrzej Wołpiuk.
Bardzo konkretnym owocem rekolekcji była deklaracja uczestników, że modlitwą i postem chcą wspierać spotkanie delegacji Skrzywdzonych z Konferencją Episkopatu Polski, które odbędzie się 19 listopada na Jasnej Górze. – Dzięki tym rekolekcjom jadę na spotkanie z biskupami z mniejszym lękiem – mówi Jakub Pankowiak. – Mam swoje obawy, nie chcę im się poddawać, bo wierzę, że kiedy się spotkamy i zaczniemy rozmawiać, to uda nam się wzajemnie zrozumieć – mówi. Delegacja Skrzywdzonych chce poruszyć osiem postulatów, które kilka miesięcy temu przedstawili Radzie Stałej KEP. – Naszym oczekiwaniem jest, że to spotkanie będzie pierwsze, ale nie ostatnie. Że otworzy przestrzeń do kolejnych spotkań – być może później już nie z całym Episkopatem, tylko z jakąś utworzoną grupą – podkreśla Jakub Pankowiak.
Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.