Bohater to czy wróg?

Czy można być najpierw zwycięskim wodzem jednej krucjaty, a potem stać się wrogiem i ofiarą kolejnej?

Oceniając postacie historyczne, bardzo często segregujemy je na złe i dobre, łajdaków i bohaterów. Jednych lubimy, innych nie. Łatwo wydajemy sądy, jak w życiu. Tymczasem w odniesieniu do wydarzeń sprzed stuleci powinniśmy być szczególnie ostrożni w ocenach. Chodzi mi nie tylko o banalne, uniwersalne prawdy, takie jak: „w każdym człowieku drzemie i dobro i zło” albo „każdy może zmienić się w ciągu swojego życia”. Powinniśmy też pamiętać, że nie do końca jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć motywacje, jakimi kiedyś kierowali się ludzie podejmujący rozmaite decyzje. Mam na myśli zarówno mentalność ludzi w dawnych wiekach, tak różną od naszej, jak i niedoskonałość naszej wiedzy o wszystkich okolicznościach historycznych rozgrywających się wówczas wydarzeń.

Pouczającym przykładem jest przypadek Piotra II Aragońskiego, króla Aragonii. Ten żyjący na przełomie XII i XIII wieku monarcha był człowiekiem głęboko religijnym. W roku 1204 wyjechał do Rzymu, by swoje królestwo oddać w lenno papieżowi. Innocenty III osobiście go wówczas koronował, przyznając mu oficjalnie tytuł władcy katolickiego. Od tego czasu monarcha tytułował się „Pedro II de Aragón, el Católico” (Piotr II Aragoński, Katolik). Osiem lat później na Półwyspie Iberyjskim rozpoczęła się wielka wojna między muzułmańską dynastią Almohadów, panującą jeszcze nad połową Hiszpanii, a koalicją władców chrześcijańskich państw: królem Kastylii Alfonsem VIII, królem Nawarry Sanczem VII Mocnym, królem Portugalii Alfonsem II i królem Aragonii Piotrem II Katolickim. Papież Innocenty III, doceniając wagę tego wydarzenia, ogłosił krucjatę. 16 lipca 1212 roku doszło do decydującej bitwy pod Las Navas de Tolosa, największego starcia w całej historii rekonkwisty, czyli odzyskiwania Hiszpanii przez chrześcijan. Wojska chrześcijańskie odniosły wielkie zwycięstwo, które złamało potęgę Almohadów. W połowie XIII wieku w rękach muzułmańskich pozostało już tylko małe Królestwo Granady, płacące zresztą trybut królowi Kastylii.

Po bitwie Piotr II Aragoński w glorii powrócił do domu, a Innocenty III zaczął go namawiać do zorganizowania wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej. Jednocześnie jednak na północ od Hiszpanii toczyła się już inna krucjata, ogłoszona wcześniej przez tego samego papieża. Jej zadaniem było zduszenie herezji katarów, zwanych też albigensami, działających w Langwedocji. Wodzem tej wyprawy był Szymon de Montfort, rycerz z północnej Francji. W tamtych czasach w Langwedocji mówiono jeszcze językiem oksytańskim, bardzo podobnym do katalońskiego, a tamtejsi hrabiowie byli wasalami nie króla Francji, lecz króla Aragonii. Mówiąc o tej krucjacie, trzeba pamiętać, że heretycy stanowili w Langwedocji mniejszość społeczeństwa. Niektórzy rządzący tam hrabiowie im sprzyjali, inni zaledwie ich tolerowali. Walki miały jednak brutalny przebieg. Istnieje nawet dobrze ilustrująca to legenda. Podobno Szymon de Montfort, oblegając Béziers, zapytał legata papieskiego, jak po zdobyciu miasta odróżnić heretyków od dobrych katolików. „Zabijajcie wszystkich, Pan rozpozna swoich” – miał odpowiedzieć legat. Historia jest prawdopodobnie zmyślona (pojawiła się w źródłach dopiero kilkadziesiąt lat później), ale dobrze ukazuje przebieg wydarzeń. Wódz krucjaty zabierał ziemie i majątki również prawowiernym katolikom. Hrabiowie poprosili wówczas o pomoc swojego seniora. Piotr II Katolicki wyruszył na odsiecz wasalom. Przerażony tym konfliktem papież odwołał krucjatę, ale było już za późno. Do decydującego starcia doszło pod Muret 12 września 1213 roku. Krzyżowcy zwyciężyli, a Piotr poległ.

W ten sposób zaczął się podbój Langwedocji przez Francję, a aragoński monarcha stał się chyba jedynym w historii człowiekiem, który będąc wodzem zwycięskiej krucjaty, padł ofiarą następnej, zaledwie rok i dwa miesiące później.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa Leszek Śliwa Zastępca sekretarza redakcji „Gościa Niedzielnego”. Prowadzi także stałą rubrykę, w której analizuje malarstwo religijne. Ukończył historię oraz kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. Przez rok uczył historii w liceum. Przez 10 lat pracował w „Gazecie Wyborczej”, najpierw jako dziennikarz sportowy, a potem jako kierownik działu kultury w oddziale katowickim. W „Gościu” pracuje od 2002 r. Autor pierwszej w Polsce biografii papieża Franciszka i kilku książek poświęconych malarstwu.