Dyskretny urok transformacji

Film Władysława Pasikowskiego „Psy” zdeformował postrzeganie polskiej transformacji. Ci, którzy nie pamiętają lat 90. i niespecjalnie interesują się historią najnowszą, a pozostają pod przemożnym wpływem takich kultowych obrazów – już swoje wiedzą. Że oficerowie SB, milicjanci, filary dawnego ustroju, to byli twardziele, doskonali w swoim fachu, odsunięci na boczny tor, skrzywdzeni przez żądnych władzy amatorów, „solidaruchów”.

Taki obraz powraca właśnie w kolejnym polskim filmie kryminalnym osadzonym w latach 90. „Napad” (Netflix) opowiada historię prawdziwą: trzech pracowników agencji ochrony w brutalny sposób zamordowało trzy kasjerki i jednego strażnika podczas napadu na oddział warszawskiego Kredyt Banku przy ul. Żelaznej. Scenariusz oczywiście mocno odbiega od wydarzeń, które zresztą rozegrały się już w 2001 roku, i jest raczej pretekstem do klasycznego pojedynku policjanta i przestępcy. Ten pierwszy to właśnie były major SB (znakomita rola Olafa Lubaszenki), w PRL specjalista od brutalnych śledztw politycznych, negatywnie zweryfikowany, a teraz przywrócony do służby z zadaniem, by w ciągu dwóch tygodni znalazł sprawców napadu. Do pomocy dostaje młodą policjantkę (Wiktoria Gorodeckaja), dla której jest to debiut w wydziale zabójstw. Ściga szefa trzyosobowego gangu (Jędrzej Hycnar), przy czym obaj ścigają się też w bezwzględności. Policjant sam przyznaje, że jest skuteczny, bo mierzy przestępcę miarą zła, które w nim samym tkwi. Nadają na podobnych falach.

„Napad” wraca do relatywizmu moralnego „Psów”. Wszyscy są jakoś „umoczeni”, każdy kłamie, zarówno starzy, jak i nowi. Ci są rzecz jasna gorsi, bo powinni być lepsi, a wchodzą w buty swoich poprzedników. Są skorumpowani, myślą tylko o karierze. Nawet młoda policjantka zgadza się donosić na swojego partnera. Na tym tle brutalny esbek wypada paradoksalnie na lepszego. Po pierwsze – nie jest hipokrytą, po drugie – jest skuteczny. A że wciąż stosuje stare metody? Cóż, jeśli masz do czynienia z mordercą bezbronnych kobiet… wszystko ci wolno. Ważne byś go dopadł.

Film lideruje w rankingach Netflixa, co tylko potwierdza ogromny popyt na polskie kino osadzone w realiach transformacji. Reżyser Michał Gazda w wywiadach sam przyznaje się do fascynacji tamtym okresem, jak twierdzi, wciąż nie rozliczonym. Ale jeśli chciał o nim opowiedzieć inaczej niż Pasikowski w „Psach”, to raczej mu się nie udało.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko Piotr Legutko