Podczas epidemii dziesiątkującej Mediolan prowadził procesje pokutne, idąc boso, z zawiązaną na szyi pętlą szubieniczną.
Nauczał: „Spójrzmy na kapłana, który wie, że wymaga się od niego świętości życia, wstrzemięźliwości i anielskich obyczajów w postępowaniu. Chciałby tego wszystkiego, ale nie myśli o zastosowaniu prowadzących ku temu środków: postu, modlitwy, unikania złych i szkodliwych rozmów oraz niebezpiecznych poufałości. Kto inny narzeka, że gdy przychodzi, aby się modlić czy też sprawować ofiarę Mszy Świętej, od razu cisną się mu na myśl tysiące spraw, które odrywają go od Boga. Ale zanim udał się do chóru, zanim rozpoczął Mszę Świętą, cóż czynił w zakrystii, jak się przygotował, jakie zastosował środki do zachowania skupienia?”. Karol Boromeusz znany był z podobnych ascetycznych wymagań. Choć pochodził z arystokratycznego lombardzkiego rodu i błyskawicznie dorobił się godności kościelnych, wybrał niezwykle skromne życie, dzieląc się majątkiem z najuboższymi.
Przyszedł na świat na zamku Arona 3 października 1538 roku. Już jako 21-latek uzyskał tytuł doktora obojga praw. Gdy jego wuj, kard. Giovanni Angelo Medici, został papieżem, ściągnął siostrzeńca do Wiecznego Miasta. Karol został kardynałem… jeszcze przed święceniami kapłańskimi!
Ponieważ w Kurii Rzymskiej był drugą osobą po papieżu, nazywano go „okiem Piusa IV”. Godności, które sprawował, wiązały się ze znacznymi dochodami (ok. 48 tys. skudów), które Karol przeznaczał na cele charytatywne. Sam żył niezwykle skromnie, wymagając od współpracowników ubierania się na czarno.
Po powrocie do rodzinnego miasta jako pasterz stolicy Lombardii dał się poznać jako niezwykle pracowity reformator. Zakładał seminaria duchowne, kolegium przy uniwersytecie w Pawii, szkołę wyższą filozofii i teologii, której prowadzenie zlecił jezuitom. Zaangażował się w prace trwającego od kilkunastu lat Soboru Trydenckiego (to dzięki jego staraniom i pracowitości udało się go dokończyć!), zwołał 13 synodów diecezjalnych i 5 prowincjalnych.
Przeszedł do historii jako asceta i przyjaciel ubogich. Fundował przytułki dla bezdomnych, sierot i dziewcząt zagrożonych prostytucją, a gdy miasto paraliżowały epidemie, otworzył przed mieszkańcami wszystkie spichlerze. Podczas zarazy w 1576 roku niósł pomoc chorym, rozdając pożywienie kilkudziesięciotysięcznym tłumom. Gdy miasto dziesiątkowała ospa (pochłonęła ponad 18 tys. ofiar), ruszył boso ulicami Mediolanu z procesją pokutną. Zmarł 3 listopada 1584 roku, zarażony febrą.
– Boromeusz w czasie epidemii w Mediolanie prowadził procesje pokutne, idąc boso, z zawiązaną na szyi pętlą szubieniczną – wyjaśnia kard. Grzegorz Ryś. – Nas te zewnętrzne znaki szokują, bo dziś stawiamy akcent na sferę ściśle duchową. Tymczasem wizja człowieka jest syntetyczna: jest ciałem i duszą. Asceza ma sens jedynie wtedy, gdy wypływa z niej miłość. Jeśli mnich odmawiał sobie pożywienia, to nie po to, by się na siłę umartwiać, ale by podzielić się z innymi.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.