Papież jest na synodzie bardzo dostępny, a każde spotkanie z nim wnosi coś ważnego.
Sobotnie przedpołudnie, Pałac Apostolski, Sala Klementyńska. Czekamy na spotkanie z papieżem. Patrząc z perspektywy uczestnika rzymskiego etapu Synodu o synodalności, można by uznać, że to nic nowego – takich okazji mamy przecież bardzo wiele, niemal codziennie. Papież jest z nami często. Jednak każde takie spotkanie wnosi coś nowego i ważnego, a to, na które czekam, jest w pewnym sensie symboliczne. Mniej więcej na początku drugiego tygodnia synodalnych spotkań wśród świeckich uczestników synodu zrodziła się inicjatywa, aby poprosić Ojca Świętego o dodatkowe spotkanie. Chodziło o to, żeby sami świeccy mogli usiąść wspólnie z papieżem i porozmawiać szczerze o Kościele oraz o swoim miejscu i roli w eklezjalnej wspólnocie. Pod tym względem synod rozbudził wielkie oczekiwania. Nie chodzi już tylko o fakt, że tak zwani nie-biskupi (świeccy, osoby konsekrowane, diakoni i prezbiterzy) stanowią niemal połowę obecnej liczby członków zgromadzenia synodalnego i że większa część z nich to kobiety. Istotne jest również to, że choć synod dalej jest Zwyczajnym Zgromadzeniem Ogólnym Synodu Biskupów (ich obecność jest dla niego konstytutywna – bez biskupów nie mógłby się odbyć), to świeccy uczestniczą w nim aktywnie, zabierają głos, a ich wypowiedzi wnoszą w jego przebieg bardzo wiele cennych treści. Chcieliśmy więc zapytać papieża między innymi o to, co w naszej misji widzi jako szczególnie istotne dla Kościoła w nadchodzącym czasie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka