Już nie potrafię zamknąć swojego kapłaństwa w kościele, chociaż tylu różnych „doradców” podpowiada mi, że prawdziwie polski ksiądz nie powinien wychodzić poza kościelne ogrodzenie – mówił ks. Jerzy Popiełuszko w 1983 roku.
Z wyświęconym kolegą wymyślili motto kapłańskiego życia: „Żeby się nie skleszyć, nie stać się klechą”. „Spowiadałem ludzi klęczących na bruku, zmęczonych do granic wytrzymałości” – wspominał duszpasterz robotników, ludzi bitych, prześladowanych, szykanowanych. „Jak wiele potrafisz, Boże, zdziałać przez tak niegodne jak ja stworzenie. Będę wśród swoich robotników, dopóki tylko będę mógł...”.
W 40. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki ukazała się szczegółowa, niewygodna, mądrze subiektywna (dzięki niebanalnym prywatnym dygresjom) biografia błogosławionego. To retrospektywna opowieść o działaniu Bożym w życiu kapłańskim, o rzeczywistości nadprzyrodzonej, która zwycięża w cieniu inwigilacji, prześladowań, haniebnych PRL-owskich zbrodni. Opowieść prowadząca przez kolejne etapy dorastania do krzyża – kilkuletniego chłopca (który nie płakał, gdy przebił sobie dłoń gwoździem, bo myślał o męce Pana Jezusa), ministranta, kleryka, szeregowca, kapłana. Wiele miejsca poświęca autorka szczegółom dzieciństwa, matce Alka, ukrzyżowanemu macierzyństwu, które powtórzyło ból Piety.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aneta M. Krawczyk