„Mając arcykapłana wielkiego…”. Chrystus jako arcykapłan.
1. „Mając arcykapłana wielkiego…”. Chrystus jako arcykapłan. To centralna myśl Listu do Hebrajczyków. Historia religii opisuje zwyczaje składania przeróżnych ofiar. Także w świątyni w Jerozolimie unosił się zapach krwi zwierząt składanych w ofierze dla Jahwe. Zawsze jednak były to tylko namiastki. Jezus na krzyżu „nie ofiaruje namiastki, lecz samego siebie, własne życie w swojej wszechogarniającej miłości” – zauważa Benedykt XVI. Jezus, wcielone Słowo Boga, może współczuć naszym słabościom, ponieważ wszedł w ludzki ból aż po śmierć. „Przyszedł On po to, aby uniżyć się aż po naszą boleść, aż po mrok naszej próżności, aż po nasze łzy, aż po nasz krzyk i naszą bezradność. On umarł naszą śmiercią (…). Nie chciał umrzeć bezboleśnie, lecz chciał zanurzyć cierpienie tego świata we współczuciu miłości i w ten sposób zanieść je przed oblicze Boga. Albowiem tylko we współczuciu ból może być przemieniony i zbawiony” (tenże). I dlatego św. Piotr głosi zdecydowanie i bezkompromisowo, że „nie ma w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12). To wyznanie powtarza Kościół od 2000 lat. Tak wierzą chrześcijanie. Wierzą nie po to, aby być przeciwko komukolwiek. Wierzą ze względu na prawdę krzyża Chrystusowego. Kto tej prawdzie zaprzecza lub się jej wypiera, nie jest już chrześcijaninem. „Jeśli będziemy głosili prawdę w miłości, to nie możemy unikać wszelkiej krytyki i nie możemy podobać się wszystkim. Możemy jednak przyczynić się do zbawienia każdego” – mówił Jan Paweł II.
2. „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie jak my”. Współczucie jest trudnym wymiarem miłości. Kiedy stajemy w obliczu cierpiących, rozumiemy, że obowiązkiem serca jest współczucie. Jednak zdrowy, stając obok łóżka chorego, czuje się niekomfortowo. Syty nie zrozumie nigdy głodnego, zdrowy – chorego, kochany – samotnego itd. Nie potrafimy wejść w położenie cierpiącego nawet przy największej empatii. Zawsze możemy usłyszeć: „Co ty możesz wiedzieć o moim bólu?”. I będzie to prawda. Jezus jako arcykapłan został poddany cierpieniu. W Jego krzyżu mieszczą się jakoś wszystkie ludzkie krzyże. Cierpiał jako człowiek, ale także jako wcielony Bóg. I dlatego Jego współczucie ma wymiar zbawczy. Każdemu cierpiącemu, który woła z bólu: „Gdzie jest Bóg”, Jezus odpowiada z krzyża: „Jestem tu, umieram, cierpię razem z tobą”. To jest Boski opatrunek miłości na każdą ludzką ranę. Bóg nie tłumaczy, ale mówi: „Jestem obok ciebie, trzymam cię za rękę, nie opuszczę”.
3. „Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili”. Tym tronem łaski jest krzyż Chrystusa. Kościół bardziej misyjny to nie jest Kościół, który upodobnia się do świata, ale Kościół, który przybliża ludzi do Krzyża, do jedynego arcykapłana. Każda Eucharystia przybliża nas do tego „tronu łaski”. Przybliżmy się. Nie trzeba zajmować w kościele ostatnich ławek, to nie jest pokora. Trzeba siadać jak najbliżej Tego, który chce nam pomóc.
Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu