Mam wrażenie, że Han Kang bardziej niż kruchość ludzkiego życia obnaża jego banalność i brak prawdziwych relacji.
Preferencje Akademii Szwedzkiej, przyznającej Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury, są z grubsza znane. W cenie jest polityczna poprawność i ukłony w stronę rozmaitych „wykluczonych”. Jedziemy na ogół raczej w lewo niż w prawo, a czasem nawet ostro w lewo (Dario Fo, Elfriede Jelinek, Annie Ernaux), w kierunku komunizmu czy radykalnego feminizmu. Ale trzeba też przyznać, że bywają od tej reguły ciekawe wyjątki. Metafizyczne wiersze Tomasa Tranströmera, zawieszona między słowem a ciszą proza nagrodzonego w zeszłym roku Jona Fossego, który odnalazł Boga w Kościele katolickim, czy otwarta na tajemnicę poezja Louise Glück, mimo traumy nieustannie poszukująca nadziei – to najciekawsze wybory Akademii w ciągu ostatnich kilkunastu lat.
Czy tegoroczny werdykt był na tym tle zaskoczeniem? W jakimś stopniu może o tym świadczyć cisza, która zapadła po ogłoszeniu laureatki, koreańskiej pisarki Han Kang. Był to chyba jednak ten rodzaj milczenia, który zazwyczaj wynika z faktu, że nie wiemy, co powiedzieć. I to bynajmniej nie dlatego, że Han Kang jest autorką zupełnie nieznaną, bo tak akurat nie jest. Także w Polsce ukazały się już cztery jej powieści, a więc punkt wyjścia do dyskusji wydaje się dużo lepszy niż w przypadku Louise Glück czy Abdulrazaka Gurnaha, o których w momencie przyznania nagrody nie wiedzieliśmy prawie nic. Nie rozumiem też utyskiwania na stosunkowo młody wiek laureatki, bo czy 54 lata to naprawdę za mało na Nobla? Ważniejsze wydają się inne wątpliwości, wyartykułowane przez szwedzkiego krytyka Bjoerna Wimana, który po ogłoszeniu werdyktu wyznał, że tęskni za nagradzaniem „wielkiej literatury”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. W „Gościu” jest kierownikiem działu Kultura. Poeta, autor siedmiu tomów wierszy. Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Marcin Styczeń, Natalia Niemen, Stanisław Soyka i wykonawcy projektu Betlejem w Polsce.