Kazachowie rozważają zastąpienie cyrylicy alfabetem łacińskim. Niewykluczone, że przed takim wyborem za jakiś czas stanie także Rosja.
Przedstawiciele władz Kazachstanu uważają, że taka zmiana byłaby racjonalna. Po pierwsze, alfabet łaciński jest krótszy, a część liter cyrylicy jest Kazachom zwyczajnie niepotrzebna. Po drugie, miejscowy język jest zbliżony do tureckiego, a ten zapisuje się znakami łacińskimi już od prawie wieku. Po trzecie, cyrylica nie jest dla kazaskiego alfabetem historycznym. Przed jej wprowadzeniem w czasach ZSRR do zapisu języka kazaskiego stosowano również alfabet arabski. Po czwarte, alfabet łaciński to szansa na łatwiejszą integrację ze społecznością międzynarodową. Chodzi m.in. o ułatwienie w posługiwaniu się Internetem.
Przeciwnicy zmiany argumentują, że mogłaby ona być odczytana na Kremlu jako gest niechęci Kazachstanu wobec Rosji. Ale słyszy się i głosy przeciwne, wedle których zmiana taka nie zaszkodziła innym państwom post-sowieckim, które się na nią zdecydowały, takim, jak Turkmenistan, Uzbekistan, Mołdawia i Azerbejdżan.
Były minister edukacji Azerbejdżanu Firudin Jalilov uspokaja, że jego kraj „przeszedł na łacinę” mimo licznych protestów i do żadnej katastrofy nie doszło. – W pierwszym roku drukowaliśmy w alfabecie łacińskim podręczniki, w drugim gazety. Później zmieniano reklamę uliczną. Cała procedura zajęła nam pięć lat – opowiadał.
Politolodzy w Astanie przewidują, że zmiana w Kazachstanie powinna nastąpić w przyszłym roku. – Psychologicznie społeczeństwo kazachskie jest już do tego gotowe. Niewykluczone, że przed takim wyborem za jakiś czas stanie także... Rosja – mówi astański analityk Burichan Nurmuchamedow.
jd, rp.pl