Na Górkach Czechowskich była w czasie wojny polana śmierci

Szczątki około 50 osób prawdopodobnie zabitych przez Niemców w czasie II wojny światowej odnaleźli do tej pory badacze IPN na Górkach Czechowskich w Lublinie. Wiadomo już, że jest tam kolejna mogiła. Podczas ekshumacji w latach 40-tych wydobyto tam szczątki ponad 230 osób.

"Teren wokół tzw. mogiły legionisty (symboliczny grób z tablicą upamiętniająca legionistów poległych w 1916 r. - PAP) na Górkach Czechowskich możemy nazwać polaną śmierci. Co kilka, kilkadziesiąt metrów natykamy się tam na mogiły - już odkryliśmy cztery, piątą będziemy badać w przyszłym roku i mogą być kolejne. To miejsce nigdy wcześniej nie zostało przebadane w całości" - powiedział PAP naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie dr Artur Piekarz.

Górkami Czechowskimi w Lublinie nazywany jest obszar około 100 ha w północno-zachodniej części miasta. Według dokumentów i zachowanych relacji świadków teren tamtejszego wąwozu w czasie II wojny światowej był wykorzystywany przez Niemców jako miejsce grzebania zwłok, a także dokonywania egzekucji.

Od 2020 roku IPN prowadzi na Górkach Czechowskich poszukiwania szczątków ofiar niemieckiego terroru. Dotychczas znaleziono szczątki około 50 osób, z czego w tym roku - osiem kompletnych szkieletów. "Trwają badania wszystkich ujawnionych do tej pory szczątków. Nie wiemy dokładnie, do ilu osób należą, ponieważ część z nich jest bardzo zniszczona, zdefragmentowana" - zaznaczył Piekarz.

Ostatniego dnia prac we wrześniu tego roku, badacze odkryli kolejną jamę grobową, usytuowaną przy bocznej ścianie wąwozu, pod drzewami. "Nie mogliśmy już w tym etapie prac eksplorować tej mogiły. Została zabezpieczona. Od niej zaczniemy następny etap poszukiwań, które planujemy w pierwszej połowie przyszłego roku" - dodał Piekarz.

O tym, że na terenie Górek Czechowskich w czasie niemieckiej okupacji dokonywano egzekucji ustaliła działająca bezpośrednio po wojnie, w latach 1945-47, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Lublinie. "Na Górkach Czechowskich Niemcy mordowali przede wszystkim osoby osadzone więzieniu - które funkcjonowało na Zamku Lubelskim - i stracone na podstawie orzeczeń niemieckich sądów doraźnych" - powiedział Piekarz.

Według ustaleń IPN na terenie Górek Czechowskich w latach 1940-42 Niemcy dokonali co najmniej sześciu egzekucji. W latach 1947-48 na tym terenie przeprowadzono ekshumacje. Odkryto wtedy siedem jam grobowych, z których wydobyto szczątki 231 osób. Większość ofiar pozostała nierozpoznana.

"W sprawozdaniach końcowych napisano, że prowadzone ekshumacje cechował brak zainteresowania społecznego. O ekshumacjach informowała wtedy lokalna prasa i milicja obywatelska, ale przestały się prawdopodobnie zgłaszać osoby, które mogłyby wskazać, że na Górkach Czechowskich mogą być pogrzebani ich bliscy czy krewni" - powiedział Piekarz.

Do raportu z ekshumacji przeprowadzanych w latach 40-tych nie dołączono żadnej mapy orientacyjnej, na której wskazane byłyby dokładne miejsca pochowków. Aby odszukać ewentualne kolejne groby, badacze IPN analizowali m.in. raport płk. Rudolfa Ostrzyńskiego, emerytowanego oficera Wojska Polskiego, który w latach 70-tych i 80-tych działał jako społecznik. Ostrzyński zgromadził m.in. wiele relacji świadków, którzy widzieli, jak Niemcy prowadzili ludzi w kierunku wąwozu, albo jak wjeżdżały w głąb wąwozu samochody i słychać było potem strzały. Na podstawie tych relacji ustalił w przybliżeniu miejsca egzekucji a także przeprowadzonych wcześniej ekshumacji.

Po analizie różnych dokumentów i relacji badacze IPN zdecydowali, że poszukiwania będą prowadzić w wąwozie, wokół tzw. mogiły legionisty. "Na podstawie dotychczasowych badań można stwierdzić, że w tym miejscu ekshumacji nie prowadzono. Dlatego spodziewamy się, że tych mogił może być więcej" - zaznaczył szef Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie.

Dotychczasowe badania IPN wskazują, że w odkrytych grobach są ofiary zbrodni niemieckich, m.in. w części mogił były łuski po pociskach wykorzystywanych w niemieckiej broni systemu Mauser.

W jednej z mogił układ zwłok wskazywał, że ofiary zostały rozstrzelane nad grobem i wpadły do niego po oddanej salwie. Natomiast w innej mogile były ułożone na tzw. zakładkę (głowa jednej ofiary obok nóg drugiej) co oznacza, że prawdopodobnie przywieziono tu już martwe osoby. Mogły to być np. ofiary egzekucji, wykonywanych w więzieniu na Zamku. "Odnaleźliśmy też mogiłę, w której zwłoki były prawdopodobnie zrzucone po jednej i po drugiej stronie wykopu. Tak jakby podjechała ciężarówka i po prostu zrzucono je do dołu i zasypano" - dodał Piekarz.

Nie wiadomo dokładnie, kim były ofiary, nie znaleziono dotychczas żadnego przedmiotu, który pozwoliłby na ustalenie tożsamości którejkolwiek z nich, czy dat egzekucji. Odnaleziono wiele guzików z orzełkami, ale - jak tłumaczy Piekarz - nie oznacza to od razu, że byli to tylko wojskowi, bo guziki z orzełkami miały przed wojną różne formacje mundurowe, m.in. strażacy, kolejarze, pracownicy poczty, członkowie organizacji Przysposobienia Wojskowego.

Ekshumowane w ostatnim etapie badań szczątki ośmiu osób - według wstępnych oględzin - należały do mężczyzn w wieku 30-60 lat. Na części kości czaszek znaleziono szczeliny złamań, które wskazują, że mogło tam dojść do urazu lub przestrzału. Przy ofiarach zachowały się resztki odzieży i obuwia, przynajmniej w dwóch przypadkach były to wysokie buty z podkuciem. Odnaleziono także m.in. fragmenty łyżek, co w połączeniu z brakiem innych przedmiotów osobistych może wskazywać, że to były to osoby przed śmiercią więzione.

Poszukiwania utrudnia fakt, że teren Górek Czechowskich był przez wiele lat wykorzystywany jako poligon. Piekarz powiedział, że na zdjęciach lotniczych z 1944 r. widać tam rowy, stanowiska strzeleckie, strzelnicę, a po II wojnie światowej był to poligon garnizonu Lublin, wykorzystywany do ćwiczeń. Na poligonie tym detonowano też ładunki wybuchowe. "Zdarzało się, że mogiły były niszczone przez te detonacje" - zaznaczył.

Ponadto wykorzystywanie terenu przez wojsko przyczyniło się do istotnych zmian w jego ukształtowaniu - część ścian pierwotnego wąwozu, została wyrównana. "Warstwa ziemi, pod którą chowano zwłoki, jest teraz wyższa niż pierwotnie w latach 40-tych. Jeśli np. w roku 1940, czy w 1941 osoby pochowano na głębokości około 1,5 metra to obecnie nad nimi jest warstwa ziemi, która sięga nawet trzech metrów" - tłumaczy Piekarz.

Wszystkie zabezpieczone w trakcie badań szczątki przewieziono do Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, gdzie zostaną poddane szczegółowym badaniom.

Teren Górek Czechowskich należy do prywatnego właściciela. W 2000 r. Agencja Mienia Wojskowego sprzedała go spółce Echo Investment, a w 2016 r. kupiła go kolejna spółka - TBV Investment. Od wielu lat silne emocje budzi sprawa przeznaczenia tego terenu, a szczególnie pojawiające się co pewien czas informacje o planach częściowej zabudowy.

Rada Miasta Lublin zdecydowała we wrześniu o przystąpieniu do sporządzenia Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego dla Górek Czechowskich, o co wnioskował właściciel tego terenu. Projekt tego planu zakłada m.in. przeznaczenie części Górek pod zabudowę mieszkaniową; spółka natomiast deklaruje zbycie na rzecz miasta ok. 75 ha pod zieleń publiczną za 1 zł. Plan opracowano w oparciu o ustalenia studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Lublina z 2019 r. Teraz będą prowadzone negocjacje dotyczące m.in. umowy urbanistycznej, sporządzenia prognozy oddziaływania na środowisko a następnie konsultacje społeczne.

Zabudowie Górek sprzeciwiają się ruchy miejskie, środowiska ekologów i część mieszkańców. Wskazują oni m.in. na ważną rolę tego terenu w "przewietrzaniu" miasta, ochronę bioróżnorodności Górek, a także na rosnącą potrzebę zachowania terenów zielonych niezbędnych w łagodzeniu skutków ocieplania się klimatu. Przywołują tez fakt odkrycia zbiorowych mogił przez IPN na tym terenie i potrzebę kontynuowania badań i ekshumacji.

W kwietniu 2019 r. kwestia zagospodarowania Górek Czechowskich była przedmiotem pierwszego w Lublinie referendum lokalnego, które okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji, ale większość uczestników - 67,7 proc. - była przeciwna zabudowie.

Autorka: Renata Chrzanowska

Od redakcji Wiara.pl

Trudno rozsądzić, na ile moralnym jest budowanie domów w miejscach masowych pochówków. Wiadomo, w takich wypadkach najpierw przeprowadza się jednak ekshumacje. Choć to, że znajdowane są nowe mogiły świadczy, że niewiele wiadomo co tam pod ziemią się znajduje. Pozostaje jednak ważniejszy chyba problem odpowiedzialności za te dawne zbrodnie. 50 ludzi... Przy znanych już liczbach, zwłaszcza tych z obozów koncentracyjnych, to niby niewielka różnica. Tylko - no właśnie - przecież każda zbrodnia, nawet gdyby dotyczyła jednego tylko człowieka, godna jest potępienia. Tymczasem, choć nie minął wiek od tamtych wydarzeń, potomkowie ich sprawców bezwstydnie pretendują do bycia przywódcami Europy...

« 1 »