Bliski Wschód w ogniu. Wojna i co dalej?

Na Bliskim Wschodzie wciąż wrze, a wśród ofiar są cywile. Marek Stefan nie jest tym zdziwiony. Nazywa trwającą wojnę klasycznym bliskowschodnim konfliktem. – Izrael prowadzi wojnę brutalnie. To dlatego nasza ocena tego, co tam się teraz dzieje, nie jest jednoznaczna – mówi.

Za wszystkim stoi Iran

Opisując okoliczności konfliktu, zwraca uwagę, iż jego główna oś przebiega między Iranem a Izraelem. Zastrzega jednak, że Iran swoje działania prowadzi za pomocą pośredników – Hamasu i Hezbollahu. – Szczególnie od czasów wojny w Syrii i Arabskiej Wiosny wzrosły powiązania między Hamasem, który jest organizacją sunnicką, a Iranem, który jest państwem szyickim. Granica współpracy nie przebiega wzdłuż linii podziałów religijnych – wyjaśnia. Natomiast mówiąc o Hezbollahu, zwraca uwagę na jego fenomen. – Organizacja ta stanowi realnie quasi-państwo. Ma nie tylko swoje gałęzie wojskowe, ale też wszelkiego rodzaju agendy, które zajmują się sprawami niewojskowymi. Ponadto ma bardzo szerokie wpływy na całym świecie – zauważa. Tłumaczy, że Liban nie kontroluje znacznej części swojego terytorium. – Są konkretne miejsca, które pozostają pod jurysdykcją Hezbollahu. Dlatego Izrael zaatakował południe Libanu. To kolejny etap realizowania planu pozbawiania Iranu narzędzi do prowadzenia konfliktu – zaznacza i zwraca uwagę, że sukces tych działań jest w ostatnich miesiącach spektakularny. W przypadku Hamasu wyeliminowani zostali bowiem przywódca oraz znaczna część kierownictwa. W przypadku Hezbollahu Izrael osiągnął jeszcze więcej. W zaledwie kilka tygodni z 11-osobowego kierownictwa wojskowo-politycznego udało się wyeliminować aż 9 osób, w tym lidera. – Te sukcesy są jednak okupione krwią wielu niewinnych osób – dodaje.