Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie (Hbr 2,10)
05.10.2024 00:15 GOSC.PL
Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie (Hbr 2,10)
Nikt z nas chyba nie przepada za tematem cierpienia. Z natury uciekamy od niego, nawet jeśli musimy przyznać, że jest ono nierozłączną częścią naszego życia. Bóg jednak w swojej zbawczej mocy wielokrotnie wykorzystywał cierpienie dla większego dobra, które miało wydarzyć się za jego przyczyną. Wczesnochrześcijański pisarz Tertulian mówił, że krew męczenników jest zasiewem chrześcijan. Wierzący byli krwawo tłumieni, a wierzących zamiast ubywać przybywało. Gdzie tu ziemska logika? Czytamy również o świętym Ignacym, który w swoim bólu i niesprawności, która wyłączyła go z rycerskiego życia, odnalazł pokój, którego nie znał wcześniej. To doświadczenie otworzyło go na Chrystusa, którego przyjął, pokochał i zaczął naśladować. Bóg nie jest sprawcą zła, ale z każdego cierpienia może wyprowadzić nieskończone dobro. Zbawił świat, posługując się̨ miłością objawioną w cierpieniu. Kardynał Ryś powiedział kiedyś: „Uciekaj od krzyża ile możesz, ale jeśli okaże się nieunikniony - przytul go”. Mam wrażenie, że to zdanie ukazuje nam pewną prawdę na temat krzyża. Nie każde cierpienie musi być od razu krzyżem, o który prosi nas Pan. Nawet Pan Jezus, który głosił Boże Słowo w synagodze na początku swojej publicznej działalności, gdy chciano zepchnąć go ze wzgórza - oddalił się. Jezus nie szukał cierpienia na siłę, wiedział, że to jeszcze nie Jego pora, dlatego uciekł od bezsensownej śmierci. Nie jesteśmy błogosławieni z samego faktu przechodzenia cierpienia, błogosławieni możemy się stać wtedy, gdy mimo bólu kochamy i przechodzimy przez trudy z uwagi na naśladowanie Chrystusa w swoim życiu. Nie musimy szukać krzyża na silę, ale kiedy zdecydujemy się iść za Chrystusem i kochać, prędzej czy później krzyż sam nas znajdzie. Jan Paweł II w adhortacji „Nowa nadzieja dla Libanu” powiedział: „Każdy człowiek spotyka na swojej drodze cierpienie. Uczeń nie jest większy od swego mistrza, tak jak On ma przyjmować krzyż. Chrześcijanin nie ma obowiązku szukania cierpienia, on ma z nim walczyć - ze swoim własnym i cierpieniem innych, wie bowiem, ze jest ono złem i następstwem grzechu człowieka od samego początku. Kiedy jednak okazuje się nieuniknione, wtedy znosi je w wierze, odpowiadając na wezwanie Pana: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i mnie naśladuje (Mt 16,24)”.
Marcin Zieliński W II czytaniu