O fascynacji ks. Jerzym Popiełuszką, bezprecedensowym procesie w komunistycznej Polsce i konieczności porzucania lęku mówi prof. Cesare Zucconi.
Ks. Rafał Skitek: Jest Pan autorem książki (wydanej po włosku) „Jerzy Popiełuszko 1947–1984. Męczeństwo księdza w komunistycznej Polsce”. Skąd u Pana to zainteresowanie polskim męczennikiem?
Cesare Zucconi: Byłem chłopcem, gdy pisały o nim włoskie gazety. Pamiętam to doskonale. Jego historia mocno mnie poruszyła. Zabójstwo ks. Jerzego w październiku 1984 roku wywołało wielkie oburzenie całego świata politycznego. Z czasem, jak to zwykle bywa, historia ta odeszła w niepamięć. Ale przy okazji jego beatyfikacji w 2010 roku temat odżył. Wcześniej, w roku 2008, byłem w Warszawie. Nawiedziłem wówczas kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, parafię ks. Jerzego. Bardzo wstrząsnął mną widok jego grobu przy kościele, ale i fotografie znajdujące się w niewielkim muzeum: zdjęcia młodego księdza w gronie młodzieży z gitarą. I te przedstawiające jego zmasakrowane przez oprawców ciało; niespotykane bestialstwo wobec bezbronnego człowieka. Pomyślałem, że opisanie tej historii jest ważne, tym bardziej że we Włoszech nie jest on aż tak bardzo znany. A kapłan ten ma nam wiele do powiedzenia. Także w tym sensie, że – jak stwierdził Václav Havel – istnieje siła bezsilnych. Moja książka ukazała się we Włoszech i w Niemczech. Cieszyłbym się, gdyby została przetłumaczona również na język polski. Być może przyczyni się do odczytania tamtych zdarzeń z innej perspektywy niż dotychczasowe publikacje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.