Już dawno powinniśmy byli zrobić trzy. Ale na razie nie zrobiliśmy nawet jednego. O reformie nauki polskiej słyszę od niemal początku tej kadencji.
Jednak jeżeli reforma nie jest wpisana w większą strategię, jeżeli nie wynika z większego planu, nie tylko niczego nie naprawi, ale doszczętnie zburzy to, co i tak nie jest w dobrym stanie.
Sztuczna Inteligencja, bioinżynieria, astrofizyka, inżynieria materiałowa, fizyka cząstek, biologia syntetyczna, genetyka, chemia kwantowa, technologie kosmiczne, optyka (drony!), a może matematyka? Nauki podstawowe czy nauki stosowane? Te pierwsze zamieniają pieniądze na wiedzę, te drugie wiedzę na pieniądze. Drugie nie działają bez pierwszych, ale te pierwsze nie mają pieniędzy bez drugich. W jakich proporcjach powinny być wspierane? Lista ważnych technologii jest długa, ale nikt nie może sobie pozwolić na rozwijanie ich wszystkich równocześnie. A zatem które wspierać z pieniędzy publicznych? To może się wydawać nieprawdopodobne, ale na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi, bo… nie mamy mapy polskiej nauki. Nie mamy informacji o tym, czym dysponujemy. Nie wiemy zatem, na co nas stać, nie wiemy, co powinniśmy rozwijać, w czym jesteśmy wybitni, a w czym mierni. Pieniędzy zawsze jest za mało, a zatem gdzie je kierować? Na co? W którym kierunku chcemy iść?
Zrobienie listy technologii (dla nas) kluczowych i (dla nas) osiągalnych to jednak dopiero pierwszy krok. Refleksja i idąca za nią analiza dotycząca tego, co konkretnie w obrębie wskazanych technologii możemy zaproponować światu, to krok drugi. Pomysł (strategia), jak z punktu, w którym jesteśmy, dojść do punktu, w którym chcemy być, to krok trzeci. My nie zrobiliśmy jeszcze tego pierwszego. Jak to możliwe? Na to pytanie też nie znam odpowiedzi. Bo wydawać by się mogło, że to, co wyżej napisałem, to zbiór banałów. Ale okazuje się, że nie rozumieją tego ludzie, od których bezpośrednio zależy los naszego kraju. Zabierają się za remont, a nie wiedzą, czy z gmachu ma powstać apartamentowiec, biurowiec do wynajęcia czy może centrum kongresowe. Przy okazji nie uważają za stosowne porozmawiać z elektrykami, hydraulikami i statykami. Po prostu wiedzą lepiej. Przecież to gotowa recepta na katastrofę budowlaną! I to na wielką skalę. Bo żadna reforma, żadna zmiana, jeżeli nie jest wpisana w większą strategię, jeżeli nie wynika z większego planu, nie tylko niczego nie naprawi, ale doszczętnie zburzy to, co i tak w części już jest zburzone.
Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.