Łukaszenka chciałby odbudować legitymizację, dlatego uwolnił grupę więźniów - uważa ekspert.
Alaksandr Łukaszenka w związku z przyszłorocznymi wyborami dąży do odbudowania przynajmniej częściowej legitymizacji, w tym w oczach zagranicy - ocenił w rozmowie z PAP analityk Alaksandr Kłaskouski. Według niego była to jedna z przyczyn uwolnienia w ostatnim czasie ponad stu więźniów politycznych.
W oficjalnych komunikatach informowano, że wypuszczani od lipca więźniowie zostali ułaskawieni. Wskazywano też, że są to osoby starsze lub cierpiące na choroby, chociaż nie we wszystkich przypadkach tak było. 16 września powiadomiono o ułaskawieniu 37 więźniów politycznych w "geście humanizmu". W dalszym ciągu za kratami pozostaje ponad 1300 ludzi, a nowych więźniów politycznych przybywa.
"Próbując odgadnąć motywy Alaksandra Łukaszenki eksperci sięgają po różne wyjaśnienia. Dla mnie najbardziej przekonująca jest próba odbudowania przynajmniej częściowego uznania w kontekście przyszłorocznych wyborów +prezydenckich+" - ocenił w rozmowie z PAP Alaksandr Kłaskouski, publicysta związany z niezależnym portalem informacyjnym Pozirk.
Mówiąc o przyszłorocznej kampanii, w której Łukaszenka zamierza po raz kolejny przedłużyć swoje rządy, Kłaskouski zaznaczył, że również same wybory mają być próbą "ponownej legitymizacji". "On ma nadzieję, że Zachód pogodzi się z ich wynikami i stopniowo da się przekonać, że +co było w 2020 r., to było, ta kadencja już minęła, trzeba przewrócić stronę i iść dalej+" - mówi analityk.
Według niego "Łukaszenka chce trochę poluzować pętlę, którą trzyma na jego szyi Władimir Putin". "Dlatego chciałby przynajmniej jakichś gestów ze strony państw Zachodu, które można byłoby przedstawić jako uznanie. To mogłoby być jakieś spotkanie, wizyta, nawet niekoniecznie wysokiego szczebla, czy - w bardziej optymistycznym dla niego scenariuszu - powrót zachodnich ambasadorów" - uważa Kłaskouski.
Zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie władze Białorusi "sygnalizują" gotowość do rozmowy o nielegalnej migracji (której Mińsk używa do wywierania presji na Polskę oraz całą UE). "Oczywiście to sygnalizowanie na różnych poziomach odbywa się w typowym dla Mińska stylu propagandowym, utrzymana jest narracja o +śmierci na granicy+ i krytyka polskich władz, a jednoczesne podkreślanie +gotowości do dialogu+ ze strony Mińska. Obiektywnie liczba nielegalnych migrantów atakujących granice ostatnio zmalała, chociaż nie można wykluczyć, że był to także efekt zaangażowania Chin, zainteresowanych niezakłóconym tranzytem swoich towarów" - powiedział Kłaskouski.
Jak dodał, wśród motywów, które mogły nakłonić Łukaszenkę do uwolnienia kilku grup więźniów politycznych, były na pewno też "względy wizerunkowe". "Wewnątrz kraju przedstawiane to jest jako gest humanitarny, to część takiego przedwyborczego liftingu Łukaszenki. W pewnym sensie to też może być próba wysłania sygnału, że sytuacja +się normalizuje+" - wyliczył analityk. Zaznaczył przy tym, że na razie nie można mówić o jakiejkolwiek zmianie, jeśli chodzi o działanie aparatu represji, a "siłowicy" to grupa, która jest najbardziej zainteresowana utrzymaniem obecnej sytuacji. "Oni mogą się wykazywać, pisać raporty, zdobywać nowe gwiazdki. Jak trwają represje, to oni są potrzebni" - przypomniał ekspert.
"Część komentatorów, zwłaszcza z kręgów oponentów władz, triumfalnie ogłasza, że uwolnienie więźniów to efekt sankcji. W moim odczuciu to mało przekonujące, bo sytuacja gospodarcza na Białorusi na razie jest zadowalająca dla władz. Oczywiście to się stało za cenę przeorientowania gospodarki na Rosję, ale palącej presji gospodarczej na razie Łukaszenka nie odczuwa" - dodał rozmówca PAP.
Jego zdaniem ewentualne gesty ze strony Zachodu dałyby Łukaszence jeszcze jedną korzyść. "Mógłby to propagandowo przedstawiać jako argument na marginalizację emigracyjnych ośrodków demokratycznych, otoczenia Swiatłany Cichanouskiej" - wyjaśnił.
Chociaż dzisiaj - po zdławieniu protestów w 2020 r. i wsparciu rosyjskiej agresji na Ukrainę - zależność od Moskwy jest nieporównywalnie większa niż w czasie wyborów w 2015 r. czy w 2010 r., Łukaszenka próbuje "grać w tę samą grę".
"Jest to próba manewrowania, sygnalizowania, że nie stracił podmiotowości. To jest ciągle działanie w starej znanej logice - transakcyjnej, handlowej. W tamtych kampaniach się udawało - Łukaszenka zwalniał więźniów politycznych w zamian za uznanie, utrzymywanie jakiejś formy współpracy. Na razie jednak wydaje się, że skala gestów ze strony Mińska nie przekonuje zachodnich rządów. W więzieniach wciąż jest ogromna liczba więźniów politycznych, są nowe zatrzymania i nowe wyroki. Nic nie wskazuje na to, że trend na utrzymanie represji miałby się odwrócić" - podsumował Kłaskouski.