Pozwól Bogu działać w taki sposób, jaki On uznaje za słuszny. To On przecież jest Bogiem.
Pochodząca z Księgi Liczb historia z siedemdziesięcioma starszymi, którzy wpadli w uniesienie prorockie, to jedna z wielu opowieści Starego Testamentu dotyczących tego, co działo się podczas wyjścia Izraela z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Co ciekawe, to część opowieści o karze, jaka spotkała Izrael za narzekanie na brak urozmaiconego jedzenia. Tylko ta manna i manna – szemrali. Chcemy mięsa! „Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek”. Bóg wyświadczył im dobrodziejstwo, a oni narzekali na Boży dar!
Narzekał też Mojżesz, ale nie na jedzenie, tylko na to, że Bóg, każąc mu prowadzić swój ze wszystkiego niezadowolony lud, obarczył go zbyt wielką odpowiedzialnością. Przekazanie przez Boga owym siedemdziesięciu ducha prorockiego było znakiem złożenia i na nich odpowiedzialności, którą dotąd Mojżesz niósł sam. Wpadli w jakiejś ekstatyczne uniesienie, prorokowali. Autor Księgi Liczb pisze jednak, że szybko przestali. Jakby nie przyjęli daru. Darem manny pogardził też lud. Owszem, niebawem Bóg dał im mięso w postaci przepiórek. Bardzo wiele mięsa. Ale za to narzekanie, za odrzucenie daru, zostali surowo ukarani. A Mojżesz? Mojżesz cieszył się Bożym darem.
Dwie postawy: ludu – który gardzi Bożym darem, i Mojżesza – który z radością go przyjmuje. Wyzwanie, jakie niesie ta historia chrześcijanom XXI wieku, jest oczywiste: nie gardźcie tym, co daje wam Bóg, choć niekoniecznie jest to spełnienie waszych oczekiwań. Umiejcie się cieszyć niespodziankami, bo Bóg wie, co robi. W kontekście Ewangelii tej niedzieli nie sposób jednak nie zauważyć innego wyzwania, jakie niesie ta opowieść. Wyzwania zarysowanego postawą Jozuego, który uważał, że prorokować mogą tylko ci, którzy przyszli na spotkanie. Boże dary otrzymali ci, którzy, twoim zdaniem, nie powinni? Nie zazdrość innym Bożej łaski. Pozwól Bogu działać w taki sposób, jaki On uznaje za słuszny. To On przecież jest Bogiem, a ty tylko widzącym niewiele dalej niż własny nos człowiekiem.
Andrzej Macura w I czytaniu