A co, gdyby wybudować komputer, którego „mózgiem” nie jest krzemowy procesor, tylko żywe komórki nerwowe?
Prace nad takimi urządzeniami są prowadzone choćby dlatego, że „żywe” komputery zużywają nieporównywalnie mniej energii niż te krzemowe, ale i – co może ważniejsze – zupełnie inaczej działają. A to daje potencjał na wykorzystywanie ich w nieznany dotąd sposób. Komórki nerwowe są ludzkie, ale nie pochodzą z ludzkich mózgów; ich źródło to komórki skóry, „cofnięte” w rozwoju, a następnie zróżnicowane do komórek nerwowych.
Nie do końca potrafię zdefiniować, dlaczego tego typu badania wywołują u mnie sprzeczne odczucia. Przecież z łączeniem tego, co krzemowe, z tym, co biologiczne, mamy do czynienia od dawna. Implanty pomagają osobom chorującym na epilepsję badź tym, którzy rodzą się z wadą słuchu. Czy boję się, że budowanie „żywych” komputerów doprowadzi do stworzenia ludzko-krzemowej hybrydy? Czy tego, że w tych komórkach nerwowych (niepochodzących z ludzkiego mózgu, tylko z ludzkiej skóry) znajduje się człowieczeństwo? Świadomość? Naukowcy hodują ludzkie komórki nerwowe w różnych celach. Czy fakt, że reagują, uczą się, tworzą nowe połączenia (by nie powiedzieć: relacje), powoduje, że możemy je nazwać mózgami? Wiele lat temu podczas jednej z rozmów ze znanym biocybernetykiem usłyszałem pytanie: „Ile musi być człowieka w człowieku, żeby to był jeszcze człowiek?”. Pytanie, na które ani wtedy, ani dzisiaj nie ma odpowiedzi. Wymiana naturalnego serca na sztuczne, mechaniczne, nie powoduje, że tracimy człowieczeństwo. Z nerką, nogą czy okiem jest tak samo. Czy zatem miejscem, w którym zadomowił się człowiek, jest nasz mózg? Jakaś konkretna jego część czy całość? Te pytania wydają się naiwne, trochę jak dzielenie włosa na czworo albo zastanawianie się, ile diabłów albo aniołów mieści się na czubku szpilki. Ale odpowiedź na pytanie o anioły czy o człowieczeństwo ma głębokie konsekwencje. W końcu anioł jest nie tam, gdzie jest, tylko tam, gdzie działa – twierdził św. Tomasz. O człowieczeństwie można pewnie powiedzieć to samo. A skoro tak, jeżeli człowieczeństwo – jakkolwiek zdefiniowane – nie znajduje się w żadnym konkretnym miejscu, czy to znaczy, że można ludzkie komórki nerwowe hodować, wykorzystywać – czy nie? Czy komórki nerwowe różnią się w tym momencie czymkolwiek od komórek mięśniowych albo komórek krwi? Tyle pytań i brak konkretnych odpowiedzi. Czy znajdziemy je bez rozwijania tego kierunku badań? Czy powinniśmy go rozwijać bez wcześniejszego znalezienia odpowiedzi na te kluczowe pytania?
Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.