Czechy: Rośnie poziom wody w rzekach

W siedmiu miejscach woda znajdowała się powyżej trzeciego, najwyższego stopnia alarmu.

Rośnie poziom wody w czeskich rzekach, głównie we wschodniej części kraju. O północy w prawie 80 miejscach przekroczony był pierwszy z trzech stanów alarmowych. W siedmiu miejscach woda znajdowała się powyżej trzeciego, najwyższego stopnia alarmu. W kraju wiatr łamie drzewa, przez co ponad 25 tys. odbiorców nie ma prądu.

Minister spraw wewnętrznych Czech Vit Rakuszan poinformował, że w przygotowaniach do walki ze skutkami ewentualnych powodzi uczestniczy ponad 100 tys. strażaków zawodowych i ochotniczych. Pomagają im policjanci, a w gotowości są żołnierze - załogi dwóch śmigłowców oraz dwie jednostki saperów. Na znaczniejszy udział armii w ewentualnej akcji przeciwpowodziowej musiałby wyrazić zgodę rząd.

Zdaniem hydrologów i meteorologów sobota i niedziela mogą być krytyczne. Na skutek opadów deszczu oraz w związku ze zwiększonym przepływem wody wypuszczanej ze zbiorników retencyjnych ziemia, która dotąd była wysuszona, teraz przyjmuje coraz mniej wody. Wzrasta przez to ryzyko przekroczenia stanów alarmowych i groźba wylania największych rzek. Jednocześnie władze apelują o nieustanną kontrolę sytuacji na mniejszych ciekach wodnych. Mogą tam pojawić się powodzie błyskawiczne, głównie w terenach podgórskich.

Najtrudniejsza sytuacja i najgroźniejsze prognozy dotyczą miejscowości Jesionik, która znajduje się w sąsiadujących z Polską górach Jesionikach. Prognozy przewidują, że kulminacja poziomu wody w rzekach może doprowadzić do powodzi. Lokalny sztab powodziowy wydał zalecenie przygotowania ewakuacji. Wieczorem w piątek z mniej zagrożonych rejonów województwa ołomuńskiego, w którym leży Jesionik, skierowano tam jednostki straży wyposażone w specjalistyczny sprzęt do ewakuacji i ratowania ludzi z wody, a także sprzęt wspinaczkowy. Wysłano także ciężarówki z łóżkami polowymi i kocami.

Wieczorne prognozy okazały się nieco uspakajające dla mieszkańców drugiego co do wielkości miasta Republiki Czeskiej, Brna. Po południu przewidywano, że sobota może przynieść taki wzrost poziomów wód w dwóch rzekach przepływających przez miasto, że może dojść do ich wylania. Prognozy przewidują, że będzie przekroczony drugi stopień alarmowy, ale nie powinien spełnić się najgorszy scenariusz. Mimo tych najnowszych danych nadal obowiązują: wstrzymanie przyjęć na oddział położniczy polikliniki, zamknięcie jednego z akademików wraz z apelem do studentów, aby nie przyjeżdżali do miasta, przenosiny na wyższe piętro całej biblioteki i archiwum wydziału architektury Uniwersytetu Tomasza Masaryka.

Z niepokojem obserwowana jest sytuacja na liczącej ponad 200 km rzece Sazawie, na której od źródeł aż do ujścia do Wełtawy nie ma żadnych zbiorników retencyjnych. Sazawa zasila Wełtawę poniżej Pragi i to, ile wody przyniesie, będzie miało wpływ na sytuację powodziową w mieście. W Pradze nieustannie pada od godziny trzeciej rano w piątek. Stołeczny sztab powodziowy zdecydował o zamknięciu wszystkich nadbrzeżnych bulwarów. Przygotowane są worki z piaskiem i wzniesiono specjalne zapory w miejscach, w których podczas powodzi w 2002 r. Wełtawa wdarła się do miasta.

Czeskie koleje zaapelowały, aby ludzie rozważyli możliwość rezygnowania z podróży. Zadeklarowano pełny zwrot kosztów za wykupione już bilety. Przewoźnicy liczą się ze spóźnieniami i odwoływaniem połączeń. Powodem mogą być podmyte tory, a także drzewa, które mogą uszkodzić linie trakcyjne.

Z Pragi Piotr Górecki

« 1 »