Każda historia ma swoją historię, kartki papieru, na których je zapisano, również. Spora, zadrukowana, bo to rozmiar A3 był, znalazła się na ambonie w katowickiej katedrze (ktoś ją tam podrzucił), by następnie – za sprawą zaprzyjaźnionego księdza – wylądować na moim biurku.
Najpierw bardzo zdziwiłem się tytułem skserowanego na niej artykułu: „Intelektualistki idą do zakonu”. Następnie datą powstania, bo tekst ukazał się… 17 lat temu. „Są piękne, wykształcone. Zamiast błyskotliwej kariery wybierają klasztory o najsurowszej regule” – zapowiedź w nagłówku zachęcała do lektury, wszak historie ślicznych i zarazem mądrych księżniczek zamykających się w zamkowej wieży mają w sobie tyleż uroku, co egzotyki. Po zaskoczeniu i zainteresowaniu przyszła pora na potężny wybuch śmiechu, lead artykułu wieńczyło bowiem zdanie: „Powołanie kontemplacyjne odbiera im wprawdzie wolność, ale daje poczucie wyjątkowej misji”. Ta odebrana wolność mnie tak rozbawiła, choć zapewne powinna była wzruszyć/rozczulić/wywołać współczucie. Ten oksymoron – kontemplacja i odebrana wolność. Ileż razy słyszałem od uśmiechniętych karmelitanek: „Nie wiadomo, kto z nas jest po właściwej stronie kraty”. Ile razy czytałem historie zniewolonych umysłów ludzi, którym życie dało wszystko. Ileż narzekań ze strony piewców materialnych dobroci na to, że ich mózgi, nawyki, przyzwyczajenia, nałogi zniszczyły im życie, odbierając wolność… Dziś, po 17 latach, jest pod tym względem zapewne gorzej, cyfrowy konsumpcjonizm jeszcze bardziej spłaszczył nam głowy i odebrał zdrowy rozsądek, ale czy już wówczas nie było widać symptomów kultury zdezelowanej? Czy już wtedy nie dało się wyczuć w powietrzu lekkiego zapachu siarki kręcącego w nozdrzach, sugerującego, że w niewłaściwe cywilizacyjne rewiry się zapuszczamy? Tak mi się te zapachy przypomniały á propos rzekomo odebranej wolności klauzurowym siostrom, ale i nieustannie powracającej dyskusji o symbolach religijnych w tak zwanej przestrzeni publicznej. Ten numer „Gościa” zbiega się ze świętem Podwyższenia Krzyża Świętego, więc i jego tematem jest „obecność krzyża w przestrzeni publicznej krajów Europy”, a piszący na ten temat Franciszek Kucharczak stwierdził: „Awantury o krzyże w polskich urzędach mają sprawić wrażenie, że sprzeciw wobec symboliki chrześcijańskiej to nadążanie za Europą. To bzdura” („Krzyż w Europie”, s. 16–19). Tak, to fantazyjne kłamstwo – mnie się od razu ciśnie na usta, że zupełnie jak te zniewolone przez swoje kontemplacyjne powołanie mniszki. Ale żeby się nie powtarzać, odsyłam szanownego Czytelnika do tekstu F. Kucharczaka, który omawia temat z perspektywy kilku europejskich krajów, niekoniecznie kojarzonych z katolickim konserwatyzmem. Przynajmniej obiektywnie niekoniecznie, bo jeśli subiektywnie można sobie wyobrażać, że zamknięta w klasztorze siostra siedzi w więzieniu, to i subiektywnie można fantazjować, że religijny symbol w przestrzeni publicznej zagraża demokracji. Tylko po co od razu wszystkim wmawiać, że to obiektywna rzeczywistość, a nie wytwór fantazji?
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.