Wypieranie świadomości śmierci, zagłuszanie jej powagi, jest istotną częścią przemysłu nierzeczywistości.
Czy fikcja połknie rzeczywistość i nawet tego nie zauważymy? Niedawno zastanawiałem się tutaj nad współczesnymi środkami totalnego zafałszowania rzeczywistości na przykładach propagandy uprawianej przez media tworzące obecny obóz władzy w Polsce. To nie jest tylko polskie zjawisko. Czytam przedruk z Die Welt na najpopularniejszym w naszym kraju portalu firmy Ringier Axel Springer. Tytuł: „Maczety zombie sieją postrach w Wielkiej Brytanii”. Pod spodem wyjaśnienie, że ataki z użyciem noża stają się problemem dla bezpieczeństwa publicznego w Anglii. To pisze niemiecki dziennik tuż po tragedii w niemieckim, nie brytyjskim, mieście Solingen, gdzie w czasie festynu nożownik zabił troje uczestników, a pięcioro ciężko ranił. Do ataków z użyciem noża dochodzi w Niemczech, podobnie jak w Wielkiej Brytanii czy Francji, niemal codziennie. Moi przyjaciele z Berlina piszą: „Już tutaj nic nie funkcjonuje oprócz migrantów i ich ćwiczeń sportowych w posługiwaniu się nożami”. Ależ dominujące media funkcjonują doskonale! Mają już odpowiedź na to, najwidoczniej błędne, wrażenie tzw. zwykłych ludzi. Znalazły winnego: to „noże zombie” – „broń inspirowana jest filmami i serialami telewizyjnymi o zombie”. To broń rani i zabija. A więc nie konkretni ludzie zabijają, w konkretnym celu, tylko maczety z seriali telewizyjnych… Choć gdzieś przemknie informacja, że do użycia noża przyznał się młody Syryjczyk albo swój sukces w zabijaniu „niewiernych” ogłosiło Państwo Islamskie, to przeciętny odbiorca papki medialnej ma zobaczyć ten tytuł: MACZETY ZOMBIE. Ma to nas oswoić z niepokojącym zjawiskiem? Na pewno ma nas oddalić od nieprzyjemnej rzeczywistości. Postraszyć, jak to w horrorze z maczetą, ale zarazem uniepoważnić prawdziwy problem. Tysiące przykładów takiego działania można znaleźć, przeszukując medialną sieć nowego wspaniałego świata, w którym żyjemy.
Wypieranie świadomości śmierci, zagłuszanie jej powagi jest istotną częścią przemysłu nierzeczywistości. Świata gier komputerowych i udających tylko powagę filmów. Człowiek o wyjątkowo przenikliwym umyśle, Jacek Dukaj, zauważył, że coraz więcej ludzi żyje tym, co nieistniejące. „Śmierć pojawia się jako zewnętrzny fakt: wybuch, atak wroga na ekranie, komuś ucięło głowę, kogoś rozstrzelano itd. W chwili przeżycia śmierć w fikcji jest dojmująca, tak przecież została zaprojektowana; ale chwila mija i – niby ktoś tam umarł, ale jakie to ma znaczenie? Przeżyłem to, a zaraz przeżywam następną fikcję, i może znowu zobaczę tego umarłego w odcinku-retrospekcji, więc on powróci żywy, i byłem tego świadom już oglądając jego śmierć… Następuje przesterowanie wrażliwości i sposobu myślenia także o własnym życiu. Na takim zasobie przeżyć – poza fikcją i niefikcją – pasą się już całe pokolenia…”. Oczywiście Boga nie ma w tym systemie. Człowiek jest sam sobie bożkiem, ewentualnie może nim być natura. Jak ma sobie w takim układzie radzić z tragedią życia poza fikcją, tragedią konfrontacji z własną śmiercią czy śmiercią najbliższych? Zostają narkotyki, samobójstwo i… ucieczka w fikcję, w gry komputerowe czy niezawodny Netflix.
Na tej platformie obejrzałem niedawno popularny serial „1883”. Niby western, opowieść o drodze poszukiwaczy lepszego życia na amerykańskie Wielkie Równiny. W istocie, od pierwszego do ostatniego odcinka, jest to opowieść o dojrzewaniu, a ściślej: o poznawaniu śmierci przez przeszytą strzałą indiańską młodą bohaterkę. Jej nieznośne w swoim patosie, wielominutowe rozważania zza kadru otwierają każdy odcinek. Można się z tych tyrad dowiedzieć, że Bóg ostatecznie okazuje się ziemią, a ta nie potrzebuje wcale człowieka. W tej sytuacji „nasze życie to jakby dwie podróże: jedna prowadzi do niebezpieczeństwa, rozpaczy i śmierci, a druga do przygody i cudowności”. Wybór należy do nas. Mamy wybrać cudowność. Wszystko kończy wizja bohaterki w jakichś, nieistniejących oczywiście, a jednak tak cudownych zaświatach: na koniu z ukochanym Indianinem. „Jest chwila, kiedy twoje sny i twoja pamięć łączą się razem i tworzą doskonały świat. To jest niebo. I każde niebo jest wyjątkowe. To twój świat. A niebo jest twoją wyobraźnią”. John Lennon i jego Imagine („nie ma nieba”) kłaniają się z nieistniejących zaświatów. Mamy do wyboru tyle seriali, tyle gier, tyle „żyć po śmierci”. Kurtyna… A co w realu?