Odrodzenie chrześcijaństwa to norma – następuje przy każdym nawróceniu.
Polski katolicyzm się odnowi, a „chrześcijaństwo będzie się odradzać i wracać do gry”. Tak prognozują filozof Tomasz Stawiszyński i dziennikarz Arkadiusz Gruszczyński w wywiadzie przeprowadzonym przez Annę Kaletę, co ciekawe, w magazynie „Gazeta Wyborcza – Wolna Sobota”. Na to zagotowała się Magdalena Środa i w swoim felietonie nazwała takie przewidywania „tęsknotą fantomową” i złudną nadzieją. Stwierdziła, że formacja seminaryjna wciąż oparta jest na „ciasnej doktrynie Jana Pawła II, wyrażonej w encyklice Fides et ratio”, a jako dowód, że nic się nie zmieni, wskazała „agresywne organizacje” Opus Dei i Ordo Iuris. Znaleźli się tam też „Kaja Godek, Wojownicy Maryi, PiS i kibole ochoczo witani przez Paulinów z Jasnej Góry”.
Ja tam nawet rozumiem panią etyk, że się tak rzuca. Jak się życie poświęciło na walkę o Kościół marzeń ateisty, czyli coś w rodzaju organizacji niewierzących filantropów, to trudno choćby dopuścić myśl, że to wszystko może się okazać daremne. Wtedy człowiek łudzi się, że łudzą się ci, którzy dostrzegają symptomy odnowy prawdziwego Kościoła.
To nic nowego. Ostateczny upadek Kościoła wieszczą już od paru wieków kolejne pokolenia filozofów, a kolejne pokolenia ich fanów próbują te wróżby zrealizować. I nieraz wydaje się, że już, już… a tu nagle łup! – i dzieje się coś takiego, co się rzeczonym filozofom nie śniło. Pojawiają się pełni ognia apostołowie, tworzą się środowiska wiary, która hedonistów w anioły przerabia, nagle przychodzi na ludzi otrzeźwienie.
Jak będzie tym razem? Pan Bóg ma niewyczerpane zasoby pomysłów na odnowę Kościoła i nigdy nie jest to coś, czego się ludzie spodziewają. To przychodzi zawsze z innej strony i w inny sposób niż wskazują ludzkie kalkulacje – ale przychodzi. Zwróćmy uwagę, że Jezus za ziemskich dni nigdy nie mówił i nie robił rzeczy oczywistych, powtarzalnych, sztampowych. Zawsze zaskakiwał, szokował, zmuszał do rezygnacji ze schematów. Taka jest logika Ewangelii i nie inaczej jest dzisiaj.
Bogu nic się nie wymknęło. Ludzkość nie jest w stanie zniszczyć Bożego planu. Nic gorszego niż to, co zrobiono jedynemu Sprawiedliwemu, już się na świecie nie wydarzy. Większej zbrodni niż sponiewieranie i zmiażdżenie Boga wcielonego nikt już nie popełni. Całe zło historii skoncentrowało się na Golgocie – i to był największy kryzys chrześcijaństwa. Założycielski kryzys, rzec można. Z niego wyłonił się Kościół. Przez wszystkie wieki pełno w nim ułomnych ludzi i stąd kolejne kryzysy, ale zawsze jest tam Założyciel. Bo jedno jest pewne: Chrystus nie opuści Kościoła, za który dał się zabić. Choćby wszyscy postawili na Kościele krzyżyk, On na zawsze postawił w nim krzyż. A to wszystko zmienia.
KRÓTKO:
Tajna broń
Minister ds. równości Katarzyna Kotula na Campusie Polska Przyszłości polemizowała ze stwierdzeniem, że dziś sprawy związane z sytuacją geopolityczną i wojną na Ukrainie, a więc przede wszystkim bezpieczeństwo, są ważniejsze niż związki partnerskie. Przekonywała, że usankcjonowanie związków partnerskich „to jest po pierwsze kwestia bezpieczeństwa, godności i podstawowych praw człowieka”. Ponieważ wypowiedź ta wywołała, hmm… kontrowersje, Katarzyna Kotula postanowiła do reszty się ośmieszyć i dodała w mediach społecznościowych, że „w sytuacji zagrożenia i toczącej się za naszą wschodnią granicą wojny, wprowadzenie do polskiego prawa możliwości zawarcia takiego związku, w sposób szczególny wydaje się być jednym z priorytetowych zadań państwa”. Ależ oczywiście. Związki partnerskie to nasza tajna broń. Gdy Rosjanie dowiedzą się, że u nas jest coś takiego, to z samego szacunku dadzą nam spokój.
Taka neutralność
W niedzielę przez Częstochowę przeszedł złożony z kilkudziesięciu osób Marsz Równości. Uczestnicy domagali się „Polski otwartej i tolerancyjnej, wolnej od mowy nienawiści, ksenofobii, rasizmu, homofobii, Polski równości płci” itede. I oczywiście „Polski z dostępem do edukacji seksualnej neutralnej światopoglądowo”. Jeśli ta edukacja ma prowadzić do tego poziomu świadomości seksualnej, który manifestują, to chyba jednak za tę „neutralność” podziękujemy.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.