Wykonanie aborcji pociąga za sobą ciężkie zaburzenia psychiczne.
Mocne słowa padły z ust kard. Kazimierza Nycza, który stwierdził, że przez 15 lat w ramach KEP uczestniczył w rozmowach z rządem na temat katechezy i religii w szkole i, mimo że różne opcje polityczne rządziły w kraju, w tym także SLD, to zawsze rozmowy z przedstawicielami władz były owocne. Tymczasem dziś tak nie jest, ustalenia rządu bowiem są jednostronne. Podobnie rzecz ma się w kwestii aborcji. Nigdy, nawet za rządów SLD, nie wprowadzono takich przepisów, jak obecnie. O co chodzi?
Zapowiedziana właśnie zmiana procedury aborcyjnej zakłada dopuszczalność aborcji także z przyczyn psychicznych i nie określa, do którego miesiąca można jej dokonać (!). Faktycznie więc, jest to taka sytuacja, kiedy na przykład kobieta ciężarna cierpi na depresję i zamiast leczyć tę chorobę, może – zgodnie z polskim prawem – z jej powodu zabić swoje dziecko (sic!). Wystarczy bowiem, że przedstawi szpitalowi stosowne zaświadczenie od psychiatry. Lub od innego lekarza – uwaga! – tylko jednego. Natomiast uzależnianie możliwości przerwania ciąży od uzyskania dodatkowych orzeczeń albo opinii lekarzy będzie oznaczać ograniczanie dostępu do aborcji, a co za tym idzie, nakładanie kar na szpitale. Trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę!
Cenna jest w tym kontekście wypowiedź wybitnego ginekologa i położnika prof. Bogdana Chazana dla portalu wpolityce.pl (przemilczana przez media mainstreamowe), który przestrzega, że lekarz wydający kobiecie zaświadczenie „będzie musiał wziąć pod uwagę to, że wykonanie aborcji pociąga za sobą ciężkie zaburzenia psychiczne z samobójstwem włącznie. We własnym sumieniu podejmie decyzję, czy zaświadczenie, które wyda, nie spowoduje właśnie takich następstw”. Prof. Chazan słusznie zwraca też uwagę, że rozporządzenie rządu wprowadza „zakaz wartościowania”, gdyż lekarz nie może rozmawiać ze swoją pacjentką o jej zaburzeniach psychicznych, wskazując zarazem na wartość życia jej dziecka. Ono się nie liczy.
Zwrócę uwagę na jeszcze jeden kontekst problemu: otóż, że szpital nie może odmówić przeprowadzenia aborcji. Będzie zatem musiał szukać – do skutku – lekarza, który podejmie się zabicia konkretnego dziecka. „Być może dyrektorzy szpitali zaczną ściągać lekarzy z zewnątrz do przeprowadzania aborcji. Być może pojawią się ogłoszenia w prasie: »abortera – pilnie zatrudnię«” – stwierdził prof. Chazan. Trudno o lepszą puentę. Niestety gorzką.