W tym szaleństwie jest aborcja

Doszliśmy do absurdalnego stanu, w którym objawy towarzyszące kobiecie w ciąży są podstawą do jej przerwania, a z dyskusji o aborcji medycyna została już definitywnie wyproszona.

O co chodzi?

Kilka razy czytałem wytyczne Ministerstwa Zdrowia „w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”. W rozmowach, jakie na ten temat prowadzę, pojawia się jak mantra pytanie: jak można w ten sposób wprowadzać szeroki dostęp do aborcji bez podstawy ustawowej? Odpowiedź jest prosta: nie można. Ale po kolei. 

Już rok temu trwała w Polsce dyskusja dotycząca tzw. psychiatrycznej przesłanki aborcyjnej. Pojawiały się bowiem wywiady z ginekologami, którzy – korzystając z zaświadczenia, jakie pacjentce wydał lekarz psychiatra – przerywali ciążę, wskazując, że jej kontynuacja zagrażałaby zdrowiu psychicznemu kobiety. W wyniku podobnych informacji w resorcie zdrowia powołano zespół, który miał stworzyć kryteria podobnych, terminacyjnych działań. Słusznie wówczas pojawiło się bowiem kluczowe pytanie: co to znaczy, że zdrowie psychiczne kobiety w ciąży jest zagrożone? Niestety wyniki prac zespołu nie ujrzały światła dziennego. 

W ostatnich natomiast miesiącach temat aborcji wrócił. Sejm odrzucił projekt ustawy dotyczącej depenalizacji pomocnictwa w aborcji, premier zaznaczył, że w tej kadencji nie będzie większości, by zmienić polskie ustawodawstwo, a ostatecznie w trakcie konferencji prasowej ogłoszono wspomniane już wytyczne, które dotykają dwóch ważnych elementów: przywołanej przesłanki psychiatrycznej i zasad korzystania z klauzuli sumienia. 

Psychiatria i aborcja 

Ministerialny dokument zakłada, że ustawa o planowaniu rodziny dopuszcza aborcję z powodu zagrożenia dla zdrowia kobiety, w tym jej zdrowia psychicznego. Jasno wskazano, że w tym przypadku mowa o zagrożeniu, na które uwagę zwraca art. 30 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty – niebezpieczeństwie uszkodzenia ciała lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak jednak autorzy wytycznych podchodzą do zdrowia psychicznego? Podchodzą inaczej. Jak czytamy już na pierwszej stronie, „zagrożenie” może dotyczyć „każdego obszaru zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Ustawa o planowaniu rodziny nie precyzuje także pojęcia »zagrożenie«, pozostawiając je do oceny lekarza działającego na podstawie aktualnej wiedzy medycznej. Przepisy nie posługują się w tym przypadku żadnym wartościowaniem, nie wskazują, że zagrożenie ma być nagłe bądź bezpośrednie i nie powinny być tak interpretowane”. Treść ta jest wręcz szokująca. Po pierwsze, mówimy o jakimś zagrożeniu bezobjawowym, które może być zaledwie potencjalne, prawdopodobne lub możliwe. Po drugie, działanie to przeczy poglądowi, który wskazano w cytacie. Lekarz ma działać zgodnie z aktualnym stanem wiedzy medycznej. Tutaj pojawia się pytanie o wiedzę: skoro zagrożenie nie musi być bezpośrednie, to skąd wiedza, że w ogóle istnieje?

Niestety ten fragment Wytycznych pokazuje poważne braki merytoryczne dokumentu. Owszem – pojawiają się sytuacje, w których zdrowie somatyczne i psychiczne kobiety w ciąży może być zagrożone. Stan ten musi odnosić nas jednak do konkretu, który w sposób niekwestionowany pokaże nam realne ryzyko. Tutaj to ryzyko ukazano w formie absurdu. Ogólnie przedstawione zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety ma być niepodważalną przesłanką do aborcji. Czy jednak są ciąże, które nie wiążą się ze zmianą stanu zdrowia psychicznego kobiety? Czy może któraś z kobiet pamięta, by w ciąży nie odczuwała męczliwości, zmniejszenia energii, trudności z koncentracją uwagi, problemów z zasypianiem lub zaburzeń apetytu? Objawy te przedstawia w odniesieniu do ciąży jedna z najbardziej znanych polskich sieci poradni, oferujących pomoc psychiatryczną i psychoterapeutyczną. Powtórzyć zatem trzeba, że naturalne objawy, jakie pojawiają się w okresie trwania ciąży w psychice kobiety, stają się czynnikiem, który ma zezwalać na aborcję. 

Niby-fakty

Faktem jest, że są sytuacje, w których stan psychiczny kobiety w ciąży wymaga wsparcia. Ale właśnie: pacjentka wymaga wsparcia lekarza, psychologa, terapeuty! Możliwe jest, że kontynuacja ciąży z jej perspektywy wiązać się będzie z bólem (np. została zgwałcona) lub silnym lękiem, a nawet strachem (jej mąż jest osobą stosującą przemoc). Aborcja nie jest tutaj jednak lekiem na cały dramat i zło. Zadaniem lekarza nie jest w tej sytuacji wyłącznie wystawienie kwitka, który zlikwiduje stan ciąży, ale podjęcie konkretnych działań, mających na celu zabezpieczenie pacjentki, jej wzmocnienie, a być może także wsparcie w aktywnościach związanych z powiadomieniem organów ścigania. Warto wspomnieć, że omawiany dokument wymaga, by psychiatra wydał stanowisko dotyczące zdrowia psychicznego pacjentki, często widząc ją krótko, pierwszy raz w życiu. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego w poważnych sprawach dotyczących postawienia diagnozy zaburzenia lub choroby psychicznej daje lekarzowi w takiej sytuacji 10 dni. 

Wytyczne wskazują, że aborcja będzie działaniem, które pomoże „rozwiązać problem”, a tak nie jest. Całkowicie pominięto bowiem solidne dane naukowe wskazujące na ryzyko pojawienia się zaburzeń psychicznych po działaniu aborcyjnym. Z jednej strony mowa tutaj o nieprzepracowanej żałobie, na co zwracają uwagę chociażby polskie hospicja perinatalne. Kobieta nie ma możliwości przejścia przez wszystkie fazy żałoby, a ta pojawia się na przykład w momencie uzyskania diagnozy letalnej płodu (pojawiały się w mediach informacje wskazujące, że właśnie na tej podstawie stwierdzano zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety.). Pogodzenie się ze stratą często nie jest możliwe, gdyż traci się z oczu obiekt straty. Z drugiej zaś strony np. Dawid C. Reardon w swojej metaanalizie na łamach SAGE Open Medicine jasno wskazuje, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy przerywania ciąży zgadzają się, że aborcja zwiększa ryzyko wystąpienia zaburzeń psychicznych u kobiet z jej doświadczeniem, część kobiet wyraźnie wskazuje na pogorszenie się ich kondycji psychicznej po tym zabiegu, a doświadczenie wcześniejszych zaburzeń psychicznych ponadto zwiększa ryzyko ich intensyfikacji po doświadczeniu aborcyjnym. 

Klauzula i prawo

Niestety powyższe elementy w wytycznych zostały całkowicie pominięte. Stało się natomiast coś znacznie bardziej niepokojącego. Dokument ten wprowadził wyraźną blokadę możliwości podjęcia dyskusji ze stanowiskiem lekarza, który kieruje pacjentkę na zabieg aborcji z racji zagrożenia dla jej zdrowia psychicznego. Po pierwsze, zaznaczono, że aborcja może być wykonana w każdym okresie ciąży, co uznać należy za działanie wprost proaborcyjne. Zdrowe dziecko np. w 30. tygodniu ciąży nie musi być pozbawione życia, nawet jeśli kobieta doświadcza silnego kryzysu psychicznego. Może być z powodzeniem „ewakuowane” z jej organizmu. Warto tu przypomnieć, że zarówno obecny, jak i wchodzący w 2025 r. w życie nowy Kodeks Etyki Lekarskiej mówi wprost: płód jest pacjentem dla każdego lekarza. Po drugie, podjęcie polemiki z opinią psychiatry spotkać się może z dotkliwymi konsekwencjami finansowymi dla szpitala. Jak czytamy w wytycznych, podważanie zaświadczenia lekarza psychiatry uznane może być za utrudnianie działań. Ponadto niewywiązanie się z kontraktu skutkować może nałożeniem kary na szpital zarówno przez NFZ, jak i Rzecznika Praw Pacjenta. Jak podkreślono, „klauzula sumienia” jest prawem wyłącznie lekarza, nie może się na nią powoływać podmiot leczniczy”. Niestety autorzy Wytycznych podeszli wybiórczo do tematu. W 2010 r. Rada Europy w Rezolucji zaznaczyła już w pierwszym punkcie, że „żadna osoba, szpital ani instytucja nie może być w żaden sposób zmuszana, czyniona odpowiedzialną lub dyskryminowana z powodu odmowy przeprowadzenia, umożliwienia, asystowania lub przyjęcia w celu aborcji”, a polski Trybunał Konstytucyjny w głośnym wyroku z 2015 r. w sprawie klauzuli sumienia całkowicie podzielił pogląd Rady Europy. Czytamy w wyroku z czasów, gdy Prezesem TK był prof. Andrzej Rzepliński: „Chociaż rezolucja RE z 7 października 2010 r. nie ma mocy wiążącej, to nie mogła pozostawać bez znaczenia dla rozważań czynionych w niniejszej sprawie, ponieważ ustanawia uniwersalny standard ochrony osób wykonujących zawody medyczne”. 

I na koniec osobista refleksja. W ostatnich latach rzadko zabieram głos w sprawach dotyczących aborcji. Przekonany jestem bowiem, że wszystko zostało już powiedziane, a dyskutanci nadal nie zgadzają się ze sobą i „będzie nadal tak jak jest” – parafrazując Elektryczne Gitary. Wiem ponadto, że decyzja dotycząca przerwania ciąży nie jest ze strony kobiety czarno-biała i składa się na nią wiele chwil bólu i samotności. Ale to jest właśnie moment, by działać i wspierać. Wytyczne idą w innym kierunku. Łamią nie tylko zasady wykonywania zawodu przez lekarza oraz prawa poczętego pacjenta, ale także kształtują stan, w którym zdrowie psychiczne kobiety zostaje potraktowane przedmiotowo, podobnie jak i profesja, jaką wykonują psychiatrzy. Wytyczne wprowadzają tylnymi drzwiami zasady, które pozwalają na szersze i nieweryfikowalne pozbawienie życia dzieci poczętych, by użyć języka kodeksu karnego. Objawiają one ponadto ciekawy stan. Przez lata krytykowano zwolenników podejścia pro life za ochronę praw dzieci tylko do porodu. Czyżbyśmy doszli do stanu, w którym prawa kobiet są chronione tylko do aborcji?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Błażej Kmieciak Błażej Kmieciak