Dotychczasowa obecność w UE nie osłabiła religijności Polaków, natomiast zdecydowanie pogorszyła się w tym czasie sytuacja polskiej rodziny – dowiadujemy się z obszernej analizy.
Rodzina
Bardziej niebezpieczny trend zauważyć można jeśli chodzi o trwałość polskiej rodziny. Rozwody dotykają obecnie ponad 250 tysięcy dorosłych i ich dzieci rocznie. Wedle danych GUS liczba rozwodów w latach 2000–2008 wzrosła z 43 tys. 65,5 tys. rocznie, co oznacza wzrost dokładnie o połowę. W skali kraju co czwarte zawarte małżeństwo rozpada się, w dużych aglomeracjach miejskich co trzecie (25,4 proc. liczby nowo zawartych małżeństw).
Trudno jednak udowodnić, aby tendencja wzrostowa rozwodów wynikała z faktu integracji z UE. Poza naciskiem różnorodnych trendów kulturowych, wynika ona z błędnej polityki państwa polskiego w tym zakresie, a przede wszystkim z braku systemowej polityki prorodzinnej. Problematyka rodzinna jest przez rządzących od lat marginalizowana, a nakłady na politykę rodzinną, stawiają Polskę na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej.
Europejski raport z czerwca 2009 r. wskazuje na polskie dzieci jako najuboższe wśród państw europejskich. Aż 26 proc. z nich jest zagrożonych ubóstwem (w stosunku do średniej europejskiej 19 proc.). Ubóstwo dzieci mierzone jest proporcją dzieci, w których rodzinach dochody nie przekraczają 60 proc. średnich krajowych zarobków, jest to więc ubóstwo w relacji do poziomu zamożności danego kraju. Raport zwraca uwagę, że w Polsce praca rodziców nie zabezpiecza dzieci przed biedą.
Jak prezentujemy się na tle Europy, jeśli chodzi o zasiłki przyznawane rodzinom z dziećmi? Polska jako jeden z 7 wśród 25 krajów Unii wprowadziła próg dochodowy, w pozostałych 18 państwach wypłaca się zasiłki powszechne, tzn. przysługujące wszystkim posiadającym dzieci. W Polsce próg jest ok. 4-krotnie niższy od średniej wartości progów w tych siedmiu państwach, w których progi funkcjonują.
Oczywistą konsekwencją braku polityki rodzinnej będzie narastający kryzys demograficzny, który w nieuchronny sposób pociągnie za sobą kryzys gospodarczy, poczynając od kryzysu systemów ubezpieczeń społecznych. Jak wykazują demografowie, spadek ludności Polski będzie z roku na rok coraz szybszy i prognozuje się, że w 2035 r. w Polsce będzie 36 mln obywateli, a w 2060 r. zaledwie ok. 30 mln. Zarazem znacząco się zmieni struktura wiekowa i proporcje liczby osób w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym. Już w 2027 r. liczba ludności w wieku poprodukcyjnym osiągnie poziom półtorakrotnie większy niż w 2007 r. A w 2055 r. będzie on o 90 proc. wyższy. Udział osób w wieku poprodukcyjnym w całej populacji wzrośnie z 16,5 proc. obecnie do 26,7 proc. w 2035 r., i do 37,3 proc. w 2060 r.
Populacja osób w wieku produkcyjnym w 2035 r. osiągnie poziom o 15 proc. mniejszy, a w 2060 r. o 40 proc. niższy niż obecnie. W 2007 r. na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadało średnio 248 osób w wieku poprodukcyjnym, w 2035 r. liczba ta – zgodnie z prognozą demograficzną – wynosić będzie 464, a w 2060 r. już 772. Obecnie na 1 emeryta przypada około 3 ubezpieczonych. Zgodnie z prognozą funduszu emerytalnego szacuje się, że już od 2038 r. na 1 emeryta będzie przypadało mniej niż 2 ubezpieczonych, a w 2060 r. na 3 emerytów – tylko 4 ubezpieczonych.
Polska – podczas 6-letniej obecności w Unii Europejskiej – nie chciała skorzystać ze sprawdzonych wzorców polityki rodzinnej istniejącej od dziesięcioleci w starych krajach UE, choć z wzorców tych korzystają już inne kraje naszego regionu: Czechy, Litwa czy Węgry.
Warto przy tym dodać, że polityka państwa polskiego sprzyja nie rodzinie, lecz osobom samotnie wychowującym dzieci. Gwałtowny wzrost rozwodów nastąpił po wprowadzeniu ustawy za rządów premiera Belki w 2004 r., kiedy osoby samotnie wychowujące dzieci otrzymały specjalne zasiłki na każde dziecko (niezależne od wysokości ich zarobków).