Mądrość po szkodzie

Oficjalnym uzasadnieniem likwidacji Państwa Polskiego była obrona praw mniejszości.

Zbliża się 85. rocznica najazdu niemiecko--sowieckiego na Polskę. W niektórych krajach lekceważy się datę agresji Hitlera na nasz kraj jako początek wojny światowej, ale jednak nikt nie zaprzecza całkowicie jej znaczenia. Inaczej jest z 17 września, początkiem udziału Związku Sowieckiego w konflikcie. Ta data powinna być przypominana szczególnie nie tylko dlatego, że jest na forum międzynarodowym lekceważona, ale przede wszystkim ze względu na to, że Związek Sowiecki był jedynym państwem, które drugą wojnę światową zaczęło od podbojów, a zakończyło – ich utrwaleniem. Co więcej, postsowiecka Rosja ciągle gloryfikuje politykę, która do tego doprowadziła. Obchody 17 września pewnie znowu nie będą miały należnego charakteru międzynarodowego, choć w tym dniu powinniśmy składać hołd wszystkim ofiarom sowieckiego komunizmu wspólnie z przedstawicielami innych krajów zaatakowanych w początkach wojny przez Związek Sowiecki: z Litwinami, Łotyszami i Estończykami, z Finami i Rumunami.

Jeśli mamy przezwyciężyć całą tę przeszłość, musimy również przypominać uzasadnienie agresji Niemiec i ZSSR na Polskę – to, że napadły nasz kraj w imię „obrony mniejszości”. To miało uprawomocniać likwidację Państwa Polskiego: konieczność zniesienia „krwawiącej granicy”, która miała osłaniać prześladowanie mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku, oraz ciężka dola Białorusinów i Ukraińców, którym Związek Sowiecki musiał przyjść z internacjonalistycznym ratunkiem. Wezwanie „Nigdy więcej”, jeśli nie ma być czczym frazesem, należałoby również rozwinąć: „Nigdy więcej przymusu wobec państw, nigdy więcej przemocy wobec narodów – pod pretekstem obrony praw mniejszości”!

Nie chodzi o to, by kwestionować fakt, że społeczności statystycznie czy prawnie słabsze potrzebują opieki. To oczywisty nakaz sprawiedliwości i ludzkiej wrażliwości. Tak samo jak nakazem sprawiedliwości i ludzkiej wrażliwości jest szacunek dla suwerenności państwa i jego prawowitej władzy, w których również zawierają się prawa ludziom należne.

Czasami słyszymy przestrogi przed nadmierną egzaltacją jakiejś wartości. Chciałbym napisać, że słyszymy często, ale tak naprawdę jedynie czasami. Nie słyszałem bowiem praktycznie, by mówiono, że „demokracja” czy „prawa mniejszości” to zasady, które należy podnosić ostrożnie, tak jak przestrzega się często przed „nadmiarem” lub „jednostronnością” patriotyzmu. Tymczasem o umiar należy apelować szczególnie tam, gdzie najbardziej potrzebę umiaru się ignoruje.

Wiedział to Jan Paweł II, gdy – szczególnie po zakończeniu zimnej wojny – przestrzegał przed nadmierną egzaltacją demokracji. Ta bowiem „bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Warto dokładnie słuchać słów papieża. Nie chodzi o to, że demokracja może w pewnych warunkach zamienić się w totalitaryzm; ona się już zamieniała w totalitaryzm na początku tego wieku, a co więcej – zamieniła się „łatwo”. Właśnie przez perorowanie o „prawach mniejszości”.

Tak, demokracja, prawa mniejszości to zasady ważne, ale przywoływać je należy ostrożnie, zawsze pamiętając, do czego prowadziło i prowadzi ich przesadne wynoszenie.

Przyszłość jest niepewna, ale jedno jest pewne – że zawsze nadchodzi. Dlatego przestrogi należy brać pod uwagę, tak jak wspólnoty, za które się odpowiada, należy chronić. Roztropność jednak rzadko bywała naszą narodową cnotą. Wiedział to już Kochanowski. Niepodległa Polska poniosła wiele porażek: dekomunizacja, demografia, odprzemysłowienie, a także wszystkie zaniechania i błędy na forum europejskim (począwszy od pochopnego przyjęcia nieograniczonej jurysdykcji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka). We wszystkich tych sprawach istotnym czynnikiem naszych narodowych porażek była naiwność opinii publicznej, łatwo nabierającej się na frazesy o „samooczyszczeniu” instytucji publicznych czy o „niewidzialnej ręce rynku”. W jednej sprawie wykazaliśmy się – jako społeczeństwo – imponującą roztropnością. Tą sprawą jest od kilkunastu lat opór wobec ideologii imigracjonistycznej. Nie mam zamiaru idealizować oficjalnej polityki, tu też popełniono zaniechania i błędy, a opinia publiczna też nie zawsze umiała je korygować. Ale wybór ogólny był trafny: uchronić Polskę przed tym, co spotkało społeczeństwa zachodnie, przed tym, co dziś dzieje się w Wielkiej Brytanii. I obyśmy potrafili konsekwentnie się tego trzymać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marek Jurek