Spór Jezusa z faryzeuszami to spór toczący się o przyszłość naszego świata.
Spór Jezusa z faryzeuszami to spór toczący się o przyszłość naszego świata. Łatwo utyskiwać nad tym, że pustoszeją kościoły, że dzieciaków nie interesuje lekcja religii albo że świat się sekularyzuje na skutek opuszczenia dawnych form sprawowania kultu. Tymczasem Jezus wyraźnie rozróżnia między religijnością a wiarą. Religijność porządkuje nam życie wokół, stawia drogowskazy, ustanawia sankcje i nagrody za przestrzeganie reguł. Chrystus pokazuje nam ludzkie serce. Postawienie najpierw na deizm, potem na rewolucję, wreszcie na odrzucenie Kościoła ujawnia kierunek postępowania ludzkości. Dawniej nazywano go pelagianizmem. To przekonanie, że człowiek jest dobry, ma serce wrażliwe, w życiu kieruje się zasadami dobra i miłości, byle tylko do tego dojrzał. W epoce infantylizmu, owszem, służą mu religia i sakramenty, religijne zwyczaje i ostrzeżenia, lecz gdy osiągnie wiek dojrzały, nie będzie już potrzebował tego moralno-religijnego rusztowania. Dziś ludzkość osiąga swój wiek dojrzałości, więc rozstaje się z katechezą, księdzem i Mszą Świętą. „Żyj w zgodzie z sobą samym” – głosi modny dziś paradygmat moralności postmodernistycznej.
Co będzie, jeśli okaże się, że ludzkie serce wcale nie jest dobre? Że potrzebuje naprawy? W pierwszej linii do walki z pelagianizmem stawał św. Augustyn, utrzymujący, że łaska Boża jest koniecznie potrzebna do zbawienia. Mówił: „Niespokojne jest serce człowieka, póki nie odpocznie w Tobie, Panie”. Niespokojne i niebezpieczne. Jaki świat zbudujemy, jeśli zlekceważymy prawdę o naszym sercu, o grzechu w nim zakorzenionym, o potrzebie Zbawiciela? Przypominamy dziś coraz lepiej zorganizowaną sieć ratunkową do radzenia sobie z konsekwencjami pęknięcia rury z amoniakiem, od którego mdleją, słabną, zachowują się nieodpowiedzialnie i umierają ludzie. Jeżdżą karetki, pulsują ambulatoria, organizuje się przeszkolenia ratowników… Tylko nikt nie pójdzie w stronę rury, z której wydobywa się śmierć, by ją zatkać. Chrystus jest jedynym, który rzucił się w śmierć, by z niej uratować ludzkie serce.
Siła przyciągania idei postępu polega na negowaniu ludzkiej winy. Współczesna edukacja jest nastawiona na negowanie faktu, że człowiek ma jakieś grzechy do wyznania. Wyzbycie się odpowiedzialności zawsze pociąga za sobą pragnienie całkowitego poddania się działaniu jakiegoś czynnika zewnętrznego. Jedni pozwalają, by zawładnęła nimi muzyka, inni wybierają alkohol, tabletki nasenne, politykę czy jakąś aktualnie modną ideologię zbiorową. Mają poczucie, że obwiniając innych, sami zdejmują z siebie winę. Żarliwej pasji wprowadzania reform społecznych towarzyszy całkowity brak zainteresowania potrzebą odnowy osobistej. Dopiero pójście na dno wraz z własnymi doskonałymi rozwiązaniami, nowoczesną ekonomią i psychologią, polisami ubezpieczeniowymi i sztuczną inteligencją pozwoli nam otworzyć oczy na prawdziwego Zbawiciela naszego serca. „Ty byłeś blisko mnie, a ja szukałem Cię na zewnątrz”.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem