Każde dobro, jakie otrzymujemy, pochodzi ostatecznie od Boga, którego św. Jakub nazywa tajemniczo „Ojcem świateł”.
1. Każde dobro, jakie otrzymujemy, pochodzi ostatecznie od Boga, którego św. Jakub nazywa tajemniczo „Ojcem świateł”. Bibliści różnie tłumaczą to sformułowanie, którego nie ma w Starym Testamencie. Kontekst sugeruje, że chodzi tutaj o sens metaforyczny. Każde światło, każdy blask świętości, piękna, dobra, miłości pochodzi od Tego, który sam jest światłością. Skoro tak, warto szukać tych świateł albo przynajmniej mieć na nie otwarte oczy. Wakacje za nami, ale pomyślmy, ile takich światełek otrzymaliśmy w tym czasie. Dobrzy ludzie, dobre słowa, piękno przyrody, wszystkie momenty szczególnej jasności w sercu. Po tych promieniach idziemy do Słońca. Tu, na ziemi, przeżywamy te świetliste dary jako chwile. Chwile piękne, ale nietrwałe. Światełko rozbłyska i gaśnie. W Bogu nie ma takiej zmiany. On zawsze świeci. U Niego „nie ma przemiany ani cienia zmienności”. Te błyski światła pośród naszych ciemności są nam dane jako znak z góry, jako wezwanie, jako nadzieja.
2. Bóg przez swoje słowo dokonuje w nas przemiany, którą Jakub nazywa „zrodzeniem”. „Musicie się na nowo narodzić” – tłumaczył Nikodemowi Jezus podczas nocnej rozmowy. Prawda, którą przynosi Ewangelia, nie jest zespołem twierdzeń czy zasad. Ona niesie moc przemiany. Sprawia, że duchowo się odradzamy, dostajemy nowe życie. Stajemy się „pierwocinami”. A pierwociny to pierwsze plony żniw. Tora nakazywała składać ofiarę z pierwocin Bogu. Dobro, zrodzone w nas dzięki mocy słowa Bożego, mamy składać w ofierze Temu, który jest samym dobrem.
3. Oczywiście działanie Bożej łaski wymaga udziału człowieka. Bóg nie działa przemocowo, bez naszej zgody. Prawda musi zostać przyjęta nie tylko rozumem, ma się stać w nas życiem. „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” – wzywa św. Jakub. Ciekawa to myśl, że można oszukiwać samego siebie. Wydaje się to absurdalne, a jednak tak często się dzieje. Zatrzymujemy słowo Boże gdzieś w przedsionku naszego serca. Boimy się, że Bóg zażąda zbyt wiele, i dlatego nie wpuszczamy Go do naszego wnętrza. Prawda Boża odsłania naszą nędzę, demaskuje zło, z którym zawarliśmy cichy rozejm. Dlatego uciekamy od tej prawdy. Słuchamy uszami, ale nie pozwalamy, aby sens dotarł głębiej i rozproszył panujące w nas ciemności. Tymczasem słowo Boże wymaga słuchania sercem, którego owocem stają się konkretne wybory.
4. List św. Jakuba mocno akcentuje, że wiara musi przekładać się na uczynki. Religijność nie jest tylko czymś wewnętrznym. Miłość do Boga przekłada się na konkret miłości bliźniego. Szczególnie aktualnie brzmi wezwanie do „zachowania siebie samego nieskażonym wpływami świata”. Współczucie dla słabszych musi iść w parze z odcinaniem się od zepsucia panującego w świecie. We współczesnym Kościele mocno akcentuje się miłosierdzie dla „sierot i wdów”, a mniej wezwanie do unikania duchowych trucizn (słów, obrazów, ideologii itd.) działających w świecie. Tymczasem, jak poucza apostoł, obie sprawy powinny iść w parze.
Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu