Wymiar sprawiedliwości zawiódł w sprawie Krzysztofa Olewnika, obnażył słabość państwa - mówił w Sejmie szef komisji śledczej Marek Biernacki (PO), prezentując raport komisji w tej sprawie. Posłowie występujący w debacie byli zgodni z tymi opiniami.
Piątkowa prezentacja raportu i debata nad nim kończy parlamentarną procedurę zajmowania się sprawą Krzysztofa Olewnika - porwanego dla okupu w 2001 r. i zamordowanego dwa lata później syna mazowieckiego biznesmena. Ustawa o komisji śledczej stanowi, że nad sprawozdaniem komisji nie przeprowadza się głosowania. Piątkowej debacie przysłuchiwali się przedstawiciele policji, Służby Więziennej, resortów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Zaniedbania właśnie tych służb i resortów komisja napiętnowała w raporcie.
17 maja komisja śledcza uchwaliła sprawozdanie ze swych prac. Przyjęto go jednogłośnie - to pierwszy taki przypadek w dziejach polskich sejmowych komisji śledczych. Komisja była przykładem zgodnej pracy - oceniła wtedy rodzina Olewników.
Raport - blisko trzystustronicowy dokument - opisuje sprawę porwania i zabójstwa Olewnika od strony działań policji, prokuratury i służby więziennej (w celach aresztów śledczych w Płocku i Olsztynie życie odebrało sobie trzech porywaczy i zabójców mężczyzny). Wskazano liczne uchybienia w działaniach policjantów i prokuratorów. Wskazano też zalecenia na przyszłość - m.in. dotyczące pragmatyki operacyjno-śledczej w sprawach o porwania oraz zmian w szkoleniach i strukturach policji oraz prokuratury. Postuluje się m.in. udoskonalenie zasad postępowania z pokrzywdzonymi, wydzielenie i podporządkowanie bezpośrednio prokuratorowi generalnemu pionów ds. walki z przestępczością zorganizowaną, a także przeniesienie - z Radomia do Warszawy - siedziby mazowieckiej Komendy Wojewódzkiej Policji.
"Chciałbym, żeby efektem pracy komisji było pokazanie polskiej bylejakości, która w tej sprawie była ewidentna" - mówił w debacie członek komisji Grzegorz Karpiński (PO). Zaznaczył, że budowa nowoczesnego państwa wymaga "braku kompleksów w walce o praworządność". Tymczasem, jak dodał, w sprawie Olewnika zbyt często można było zaobserwować próby "krycia jednego funkcjonariusza przez drugiego" i źle pojętej zawodowej solidarności.
"Rolą komisji śledczej było przywrócenie wiary w państwo polskie" - mówił Andrzej Dera (PiS). Dodał, że teraz do prokuratorów i policjantów należy wprowadzenie w życie wniosków z raportu.
Leszek Aleksandrzak (SLD) oświadczył, iż jest dumny z faktu, że komisja zakończyła prace w sposób merytoryczny i uniknięto kontrowersji politycznych. Przedstawiciel PSL Mirosław Pawlak wskazywał, że surowa ocena niektórych funkcjonariuszy nie może przekładać się na ocenę całości prokuratury i policji. "Wnioski z prac komisji są niematerialnym pomnikiem dla Krzysztofa Olewnika" - zaznaczył.
Z kolei Andrzej Walkowiak (PJN) ocenił, że zawartość raportu jest rzeczowa, a końcowe stanowisko komisji zostało starannie zredagowane. "Jest to jednak lektura zatrważająca" - zauważył.
Komisja postanowiła, że w raporcie nie będzie osobnej listy policjantów i prokuratorów winnych zaniedbań. Przyjęta metodologia zakłada, że w poszczególnych rozdziałach raportu opisuje się kolejne etapy zbrodni i jej wyjaśnienia, opisując udział kolejnych policjantów i prokuratorów. Na koniec każdego rozdziału sprecyzowano, że prokuratura powinna dokonać "prawnokarnej oceny" zachowań poszczególnych osób.
Z przepisów prawa wynika, że ewentualna odpowiedzialność karna prokuratorów, którym można byłoby zarzucić niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień, jest już przedawniona. Zarzuty mają natomiast policjanci z płocko-radomskiej grupy operacyjno-śledczej komisarza Remigiusza M.; w raporcie mowa jest też o niszczeniu operacyjnych materiałów przez kolejną grupę - komisarza Grzegorza K. z CBŚ (co bada obecnie gdańska prokuratura).
"Państwo polskie nie zrobiło nic, szczególnie w pierwszych momentach, aby uratować Krzysztofa Olewnika. Gdyby nie tamte zaniedbania, Krzysztof Olewnik może dziś by żył" - mówił Paweł Olszewski (PO). Działania służb zajmujących się poszukiwaniem porywaczy uznał za "absolutnie nieprofesjonalne".
W opinii pełnomocnika Olewników mec. Bogdana Borkowskiego rodzina zamordowanego ma świadomość, że odpowiedzialność karna niektórych funkcjonariuszy państwowych uległa przedawnieniu. "Jeśli coś się przedawniło, to należy rozważyć, czy nie rozliczyć tych, którzy dopuścili do przedawnienia się odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych" - oświadczył Borkowski na specjalnej konferencji rodziny Olewników po posiedzeniu komisji.
Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego i zabitego Krzysztofa oraz jego siostra Danuta Olewnik-Cieplińska oceniali po zakończeniu prac komisji, że raport nie kończy sprawy. "Nie może być tak, że nie ma winnych" - mówiła siostra K. Olewnika. Jej zdaniem, póki nie zmieni się prawo i procedury działania w sprawach o porwania, "raport będzie tylko kolejnym dokumentem w szufladzie".
"Komisja wykazała, że przestępcy ubrani byli w mundury czy też togi i ze względu na stanowisko byli chronieni, co utrudniało nam walkę o syna; sami z takim przeciwnikiem nie mieliśmy żadnych szans" - mówił wtedy W. Olewnik.
Krzysztof Olewnik, porwany w październiku 2001 r. syn mazowieckiego biznesmena, był przez policję i prokuraturę nieskutecznie poszukiwany przez kilka lat. Rodzina Olewników przekazała porywaczom 300 tysięcy euro okupu, jednak nie przyniosło to oczekiwanego efektu. W 2003 r. Krzysztof Olewnik został zamordowany.