Król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Mk 6,26
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mnie, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. (Mk 6,26)
Zaskakująco bezsensowna ta śmierć ostatniego z proroków, Jana Chrzciciela. Ścięto go za upomnienie Heroda, że nie może mieć za żonę kobiety, która wcześniej była żoną jego brata. W opowieści tej przeplatają się urażona godność, nieopatrznie złożona przysięga, fałszywie pojmowany honor i niepohamowana chęć zemsty. Wystarczyło, by wielki prorok został ścięty. Jego historia uświadamia nam, że wielkość za życia nie daje gwarancji, że umieranie i pogrzeb też będą pełne patosu. Mogą być do bólu prozaiczne i po ludzku pozbawione sensu. Nade wszystko jednak jest przestrogą. Po pierwsze, by hamować swoje żądze zemsty. A po drugie, by poza sobą, swoją godnością i honorem, widzieć też innych. Bo zapatrzenie w siebie może doprowadzić do nieszczęścia.
Ewangelia z komentarzem. Zapatrzenie w siebie może doprowadzić do nieszczęściaAndrzej Macura Ewangelia z komentarzem