Panie, tańczę przed Tobą, wolny, nagibędę tańczył do upadłego.
Od trzech tysięcy lat historia Dawida jest niewyczerpanym źródłem natchnień dla wiary i kultury. Spróbowałem i ja, w tych wierszach.
Sny Dawidowe
Abigail, mówił we śnie, zostaw te rodzynki
i placki figowe, zwróć to Nabalowi, mówił,
nie wymorduję mu dzieci, zostaw rodzynki.
Znacznie częściej niż nagie uda
Batszeby, śnił mu się Chittyta Uriasz.
Ich rozmowa, kiedy pili. Własny bełkot:
idź do domu, umyj sobie nogi, idź, idź.
List do Joaba: nie dajcie mu przeżyć.
Śnił mu się młody Amalekita, którego
w Siklag kazał giermkowi przebić na wylot.
Fetor okaleczonych ciał Rekaba i Baany,
rozkładających się nad stawem w Hebronie.
I dwustu Filistynów bez napletków,
za które kupił królewską córkę.
Tak powstał Psalm 50.
Nie żeby literatura, nawet święta,
była warta ludzkiego życia,
ale jest w tym niegasnący płomień nadziei
dla nas, których wszystkie dobre czyny
jak skrwawiona szmata,
złych nie wspominając.
Taniec przed Arką
Saul
rozumiał najwięcej.
Zbyt kolorowy ten ptak, by istnieć
w stadzie wróbli. Zbyt pociągający.
Zasłużył na śmierć.
Szimei
też rozumiał niemało.
Zbyt wiele i zbyt łatwo Bóg rudemu wybaczył.
Tak być nie może. Nie powinien mu darować
krwi i kobiet. Jakim prawem? Dlatego, jeśli
On go nie skreślił, my Go wyręczymy.
Bądź przeklęty.
Mikal,
zwłaszcza Mikal, w lot rzecz pojęła
i wzgardziła nim słusznie.
Nie da się bowiem skakać przed Arką i rządzić ludźmi.
Król nadskakuje Bogu?
Władza tańczy tak, jak religia zagra,
bo „nawet ziemski monarcha jest Twoją własnością”?
Oto sojusz tronu i ołtarza w groteskowej wersji,
lecz niszczący dla wszystkich.
Jeśli się rozerwie ten sojusz,
to i na bezdzietność Mikal znajdzie się sposób.
Wiele wieków później,
w Ain Karim,
Jan tańczy w łonie matki
przed nową Arką.
Wiele wieków później,
Panie, Arko moja,
tańczę przed Tobą,
wolny, nagi
nie mam nawet kieszeni
na pięć gładkich rzecznych kamieni
będę tańczył
do upadłego
ja, syn Króla