Kapłaństwo to przyjaźń z Chrystusem

Na znaczenie kapłaństwa jako więzi przyjaźni z Chrystusem oraz doświadczenia Bożej miłości nakazującego głosić Ewangelię aż po krańce Ziemi wskazał dziś Benedykt XVI podczas Mszy św. w uroczystość świętych Piotra i Pawła w Watykanie. W homilii papież nawiązał do przypadającej dzisiaj 60. rocznicy swoich święceń kapłańskich.

Ojciec Święty wręcza paliusze 40 nowym arcybiskupom-metropolitom mianowanym w ostatnich 12 miesiącach. Mszę św. wraz z Benedyktem XVI sprawuje 40 nowych arcybiskupów i 100 kardynałów. Bierze w niej także udział delegacja Patriarchatu Ekumenicznego w Konstantynopolu, pod przewodnictwem prawosławnego metropolity Francji, Emmanuela.

Oto polskie tłumaczenie papieskiej homilii:

Drodzy bracia i siostry,

„Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi” (J 15,15). W dniu, kiedy mija sześćdziesiąt lat od moich święceń kapłańskich słyszą na nowo w mym sercu te słowa Jezusa, którymi nasz wielki arcybiskup, kardynał Faulhaber, głosem już nieco słabym a mimo to zdecydowanym zwrócił się do nas, neoprezbiterów pod koniec uroczystości święceń. Według ówczesnych zasad liturgicznych aklamacja ta oznaczała wyraźne udzielenie nowo wyświęconym kapłanom mandatu odpuszczania grzechów. „Nie jesteście już sługami, ale przyjaciółmi”: w tej chwili wiedziałem i odczuwałem, że nie było to tylko słowo „ceremonialne”, a bardziej cytat z Pisma Świętego. Byłem tego świadom: w owej chwili On sam, Pan mówi to do mnie w sposób bardzo osobisty. Już w chrzcie i w bierzmowaniu pociągnął nas ku sobie, już nas przyjął do rodziny Bożej. Jednak to, co się działo w tym momencie, było czymś więcej. Nazywa mnie przyjacielem. Przyjmuje mnie do kręgu tych, do których zwrócił się w Wieczerniku. Do kręgu tych, których zna w sposób zupełnie wyjątkowy i którzy w ten sposób poznają Go szczególnie. Udziela mi władzy, która napawa niemal lękiem, by czynić to, co jedynie On, Syn Boży może prawomocnie czynić i mówić: „Ja odpuszczam tobie grzechy”. Pragnie On, abym ja, z Jego pełnomocnictwa mógł wypowiadać wraz ze swoim „ja” słowo, które nie jest jedynie słowem, ale działaniem, które sprawia przemianę w najgłębszej głębi bytu. Wiem, że za tym słowem kryje się Jego Męka z naszego powodu i dla nas. Wiem, że przebaczenie ma swoją cenę: w swojej Męce, zstąpił On w ciemne i brudne dno naszego grzechu. Zstąpił w ciemną noc naszej winy i jedynie w ten sposób może być ona przekształcona. Poprzez nakaz przebaczania pozwala mi On spojrzeć w otchłań człowieka i wielkość Swojego cierpienia dla nas, ludzi pozwalając mi pojąć wielkość swojej miłości. Zwierza się mnie: „Nie jesteście już sługami, ale przyjaciółmi”. Powierza mi słowa konsekracji w Eucharystii. Uważa, że jestem zdolny, by głosić Jego Słowo, poprawnie je wyjaśnić i nieść je do współczesnych ludzi. Powierza się mnie. „Nie jesteście już sługami, ale przyjaciółmi”: stwierdzenie to prowadzi do wielkiej radości wewnętrznej, a jednocześnie w swej wielkości może przez dziesiątki lat rodzić dreszcze wraz ze wszystkimi doświadczeniami własnej słabości i niewyczerpanej dobroci Boga.

„Nie jesteście już sługami, ale przyjaciółmi”: w słowach tych zawarty jest cały program życia kapłańskiego. Czym jest tak naprawdę przyjaźń? Idem velle, idem nolle - chcieć tego samego i tego samego nie chcieć - mawiali starożytni. Przyjaźń to wspólnota myśli i woli. Pan mówi nam to samo z wielkim naciskiem: „Znam owce moje, a moje Mnie znają” (J 10,14). Pasterz woła swoich po imieniu (por. J 10,3). On zna mnie po imieniu. Nie jestem byle jakim anonimowym bytem w nieskończoności wszechświata. Zna mnie w sposób bardzo osobisty. A czy ja Go znam? Przyjaźń, którą mnie obdarza może jedynie oznaczać, abym także ja nieustannie starał się Go lepiej poznać; żebym ja, w Piśmie Świętym, sakramentach, spotkaniu na modlitwie, we wspólnocie świętych, w ludziach, którzy do mnie przychodzą i których On mi posyła, starał się poznawać zawsze bardziej Jego samego. Przyjaźń to nie tylko wiedza, to przede wszystkim wspólnota woli. Oznacza to, że moja wola wzrasta ku „tak” przylgnięcia do Jego woli, która w rzeczywistości nie jest dla mnie obca i zewnętrzna, do której się skłaniam mniej lub bardziej chętnie, albo której nie ulegam. Nie, w przyjaźni moja wola wzrastając jednoczy się z Jego wolą, Jego wola staje się moją i właśnie w ten sposób staję się naprawdę sobą. Oprócz wspólnoty myśli i woli Pan wspomina o trzecim, nowym elemencie: Daje On swoje życie za nas (por. J 15,13; 10,15). Pomóż mi Panie poznawać Cię coraz lepiej! Pomóż mi być coraz pełniej jedno z Twoją wolą! Pomóż mi przeżywać moje życie nie dla siebie, ale przeżywać je wraz z Tobą dla innych! Pomóż mi być coraz bardziej Twoim przyjacielem!

Słowo Jezusa o przyjaźni jest umieszczone w kontekście mowy o winnym krzewie. Pan wiąże obraz winnicy z zadaniem powierzonym uczniom: „Przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Pierwsze zadanie powierzone uczniom - przyjaciołom – to wyruszenie w drogę, wyjście z samych siebie i pójście do innych. Możemy też usłyszeć tutaj słowo Zmartwychwstałego skierowane do swoich uczniów, którymi św. Mateusz kończy swoją Ewangelię: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody ...”(por. Mt 28,19 n). Pan zachęca nas do przekraczania granic naszego środowiska, do niesienia Ewangelii w świat innych, aby przenikała wszystko i aby w ten sposób świat otworzył się na Królestwo Boże. Może nam to przypomnieć, że sam Bóg wyszedł od siebie, porzucił swoją chwałę, aby nas szukać, aby nam przynieść swoje światło i miłość. Chcemy przezwyciężając lenistwo pozostawania we własnym kręgu podążać za Bogiem, który wyrusza w drogę, aby On sam mógł wkraczać w świat.

Następnie, po słowie dotyczącym wyruszenia w drogę Jezus kontynuuje: przynoście owoc, owoc który będzie trwał! Jakiego owocu od nas oczekuje? Co jest owocem, który pozostaje? Owocem winorośli jest winogrono, z którego później wyrabia się wino. Zatrzymajmy się na chwilę na tym obrazie. Aby mogło dojrzeć dobre winogrono potrzebne jest słońce, ale również deszcz, dzień i noc. Aby dojrzało szlachetne wino konieczne jest wyciskanie, potrzebna jest cierpliwość fermentacji, staranna troska służąca procesom dojrzewania. Szlachetne wino charakteryzuje się nie tylko słodyczą, ale także bogactwem odcieni, różnorodnym aromatem, który rozwinął się w procesach dojrzewania i fermentacji. Czyż nie jest to już obraz życia ludzkiego, a w sposób bardzo szczególny naszego życia jako kapłanów? Potrzebujemy słońca i deszczu, spokoju i trudności, faz oczyszczania i prób a także radosnej drogi z Ewangelią. Patrząc wstecz, możemy dziękować Bogu za obydwie rzeczy: za trudy i radości, za godziny mroczne i szczęśliwe. W obydwu rozpoznajemy nieustanną obecność Jego miłości, która zawsze na nowo nas prowadzi i wspiera.
 

« 1 2 »