Bohaterowie „Ja, kapitan” nie zdają sobie sprawy, że czeka ich prawdziwa gehenna.
Matteo Garrone znany m.in. z brutalnych kryminałów rozgrywających się na włoskich przedmieściach, w tym „Gomorry” czy „Dogmana”, a także pełną fantazji, ale mroczną wersję „Pinokia”, tym razem wziął na warsztat temat, który od lat króluje w mediach, czyli problem nielegalnej imigracji. Co jakiś czas słyszymy o tragediach, jakie spotykają ludzi, którzy usiłują przeprawić się z Afryki do Europy w nadziei na lepsze życie. Garrone poszedł inną drogą niż reżyserzy, którzy przedstawiają trudności, z jakimi muszą się zmierzyć ci, którym udało się już tu dotrzeć. Pokazuje ten problem niejako od wewnątrz, oczyma ludzi podejmujących decyzję o wyjeździe z rodzinnego kraju, jej konsekwencje i motywy, jakimi się kierują. Mniej interesuje go kontekst społeczny czy polityczny problemu, chociaż niektóre sceny, jak np. wyraziste okrucieństwo doznawane przez emigrantów w doprowadzonym do upadku kraju, jakim stała się Libia, są znaczące.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.