Eucharystia to wciąż miejsce, w którym ujawniają się najjaskrawsze podziały wśród ludzi ochrzczonych.
Eucharystia to wciąż miejsce, w którym ujawniają się najjaskrawsze podziały wśród ludzi ochrzczonych. Jedni widzą w niej tylko obrzęd nudny i zaniedbywany obowiązek, dla innych to prawdziwe źródło i szczyt życia chrześcijańskiego. Ten podział trwa od pierwszych chwil, gdy Jezus zaczął wtajemniczać swoich uczniów i tłumy w sekret Sakramentu Najświętszego Ciała i Krwi Syna Bożego. Kiedy mówił o sobie, że jest pokarmem z nieba, jednych to drażniło, inni byli pociągnięci tajemnicą. Ci pierwsi drwili: przecież to „syn Józefa, którego ojca znamy. Jakżeż może On teraz mówić: »Z nieba zstąpiłem?«”. Dziś także z jednej strony mamy kościoły i kaplice wystawiane na sprzedaż albo przeznaczane do innego użytku, w których już dawno wygasły lampki, śpiewy i gesty liturgiczne, a z drugiej – wielu takich, którzy do tego stopnia nauczyli się chłonąć życie wieczne i sycić nadzieją przyszłego wskrzeszenia z martwych. Niektórzy z nich przez całe lata żyli Komunią Święta jako jedynym przyjmowanym pokarmem. Tak było ze św. Mikołajem z Flüe, Aleksandriną Marią da Costa, Teresą Neumann czy Martą Robin. Fenomen ten da się wytłumaczyć jedynie słowami Jezusa, które tam, w Kafarnaum budziły protesty: „Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
Jezus nie mówił o spożywaniu martwego ciała, swoich zwłok. Miał na myśli spożywanie swojego żywego, zmartwychwstałego ciała, które zostanie wskrzeszone do życia mocą Ojca, a potem wstąpi do nieba. W Eucharystii Jezus daje uczniom swoje ukrzyżowane i zmartwychwstałe Ciało i Krew. Tym, co przynosi nam pożytek w Eucharystii, nie jest martwe ciało Jezusa, ale, odwrotnie, Jego ciało napełnione Duchem Świętym i płomiennym zwycięstwem nad śmiercią. „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” – sam Jezus to potwierdził.
Gdy nieraz przypatruję się tabunom ciotek i wujków wyczekujących przed kościołami zakończenia obrzędu Pierwszej Komunii Świętej ich małych krewnych, przychodzi mi na myśl: jaka szkoda, że nikt im nie pomógł poznać sekretu, który pozwalał choremu na Alzheimera Bolesławowi, memu przyjacielowi, uczestniczyć w długich liturgiach Mszy Świętej z niezwykłą radością, którą wyrażał gestami i mimiką. Smakował zmysłami przyszły świat, do którego tęsknił. Zapytałem go jednego razu: „Nie boisz się umrzeć?”. Odpowiedział: „Wręcz przeciwnie, nie mogę się doczekać, by się naocznie przekonać, jak tam jest”. Niektóre mistyczki widziały sprawującego Mszę Świętą kapłana i uczestniczących w niej wiernych, otoczonych ognistymi płomieniami. Tak wyglądało w ich oczach zmartwychwstanie. Byłoby niezwykłym przywilejem móc umrzeć podczas Eucharystii.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem